Nie jest jeszcze takie pewne, że Stany Zjednoczone ostatecznie i nieodwołalnie przystąpiły do układu klimatycznego uzgodnionego w grudniu ub.r. w Paryżu.

Republikanie uważają, że Obama w ogóle nie miał prawa podpisywać układu. W konstytucji zapisano, że prezydent może ratyfikować traktat międzynarodowy, jeśli zgodzą się dwie trzecie senatorów. Jednak Obama i jego prawnicy odpowiadają, że układ z Paryża nie jest traktatem w ścisłym znaczeniu tego słowa, lecz aneksem do tzw. ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, która została przyjęta w Rio de Janeiro w 1992 r., a ratyfikowana przez USA dwa lata później.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze