Z końcem maja wygasa prawo, którego rząd USA nadużywał, by na masową skalę inwigilować Amerykanów. Czy Kongres je przedłuży? A jeśli nie, co wymyśli zamiast tego?

Chodzi o rozdział 215 tzw. ustawy patriotycznej przyjętej kilka tygodni po zamachach terrorystycznych 11 września 2001 r. Jest tam zapisane, iż "rząd USA może gromadzić dane telefoniczne istotne dla bezpieczeństwa narodowego". Dwa lata temu Edward Snowden, zbiegły analityk wywiadu USA, ujawnił, że rząd Baracka Obamy interpretuje ów rozdział w najszerszy możliwy sposób - tzn. gromadzi dane o WSZYSTKICH rozmowach telefonicznych na terenie USA.

Do baz wywiadu elektronicznego NSA trafia każdorazowo informacja o numerach rozmówców, czasie rozmowy i miejscach, w których w jej trakcie przebywali (jest to możliwe, ponieważ telefony komórkowe, by zrealizować połączenie, muszą się "skontaktować" z najbliższym nadajnikiem swojej sieci, zdradzając w ten sposób położenie). Treść rozmów nie jest nagrywana - rządy George'a W. Busha i Obamy uznały, że byłoby to zbyt wielkie naruszenie prywatności obywateli.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Tutaj nic się nie zmieni, w Ameryce panuje bowiem zgoda, że obcokrajowcy są w pewnym sensie ludźmi niższej kategorii, których prawa do prywatności rząd USA nie musi przestrzegać." Ale za to Europa musi dbać o interesy SZAPy, bo się Jankesi bardzo wkurzają. Wystarczy przykład Googla i tour-de-Europe amerykańskich dyplomatów. I tu wcale nie chodzi o to, żeby chronić firmę; chodzi o to, że to jest firma, którą amerykański rząd jest w stanie kontrolować. Gdyby Google był europejski, to Jankesi załatwiliby go bardzo szybko. Dziwnym trafem jedyny komputerowy system operacyjny poza jakąkolwiek kontrolą rządów powstał w Europie, a dokładnie w Skandynawii. Europejczycy przerobili na własnej skórze ideę rządzących, którzy "wiedzą lepiej" i są o wiele bardziej wyczuleni niż Jankesi.
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    Zawsze mnie rozczula amerykański nacjonalizm i fasadowa demokracja: Ju Es of Ej to najwspanialsza kraina pod słońcem, mająca prawo najechać i eksploatować kogo tylko i kiedy tylko chce; kompleks militarno-finansowy to samo dobro, polityków kupuje się w świetle kamer, a media ekscytują się kto zebrał więcej hajsu od panów kraju. Biedni to podludzie, imigranci to podludzie, i obywatele innych krajów to też podludzie. Jest też klasa nadludzi, ale o nich się głośno nie mówi, niech żyją na górnym Manhattanie i na latyfundiach z odziedziczonych fortun.
    @aegis_of_heart Gorny Manhattan synek to jest akurat Washington Hights, zamieszkaly przez imigrantow z Dominikany I jest to jedna z ubozszych czesci nie tylko Manhattanu ,ale calego Nowego Jorku.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0