Ministerstwo Nauki opublikowało właśnie projekt rozporządzenia w sprawie sporządzania tzw. list czasopism.
Kryteria ich oceny od zawsze budziły kontrowersje. Ale za czasów byłego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka to dość branżowe narzędzie zyskało ogólnopolską sławę. Głównie za sprawą spektakularnych punktowych awansów niektórych czasopism przy kolejnych aktualizacjach wykazu. Mało znane lub lokalne pisma wskakiwały nagle na poziom 200 pkt, zarezerwowany wcześniej dla prestiżowych wydawnictw, jak "Science" czy "Nature".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Mottem każdej polskiej uczelni wyższej (i niższej) powinno być ptattchettowskie:
"You don't have to be insane to work here, but it helps".
To jest chore. Najwybitniejszy z polskich matematyków przed II wojną - S. Banach, nigdy by nie awansował...
Ten sposób myślenia krzepi swojskość, która poczuwszy się dobrze, zadepcze ewentualnego Banacha.
No tak, bo oceniać poziom nauki powinni absolwenci podstawówek. A jeszcze lepiej - analfabeci.
Nieznający zasad ortografii ( zarzadają!)
To nie jest tak, że sobie wyprodukują. Właśnie po to jest ocena czasopism, że te bardziej prestiżowe i selektywne przyjmują najlepsze naukowo wyniki. Skoro tak to artykuły tam są bardziej cenione (dobro rzadkie, gdzie nie każdy przejdzie sito; coś tak Liga Mistrzów) i wtedy punktacja pozwala ocenić artykuł bez czytania. O ile czasopisma są punktowane za jakość a nie za układy albo losowe albo byle jak. Dlatego tyle dyskusji o tym.
- usunąć czasopismo, które nie spełnia warunków etycznych; (...)
- a także obniżyć ją o dwa progi punktowe, szczególnie jeśli uznają, że mają do czynienia z tzw. pismem drapieżnym (...)"
-----
A dlaczego czasopismo drapieżne nie będzie usuwane z listy? Jeśli nie takie czasopisma, to jakie zasłużą na usuwanie?
Bo w takim publikuje pani pelnomocnik ministra od jakości nauki z dziwną habilitacją
Pytanie kto i według jakich kryteriów będzie decydował o tym że czasopismo jest drapiezne?