Rząd mówi o potrzebie centralizacji edukacji - jedna podstawa, niepodzielna władza kuratorium, mniejsze wpływy dla samorządu, bo "ideologizuje szkołę". Rodzice w większości chcą czegoś odwrotnego

Od początku kwietnia w dużych miastach i małych miejscowościach odbywały się Narady Obywatelskie o Edukacji - NOoE, podczas których nauczyciele, rodzice i uczniowie rozmawiali o tym, jak dziś funkcjonują ich szkoły, a jak powinny. W narady włączali się też samorządowcy i eksperci.

Narady ogniskowały się wokół pięciu kwestii:

  • czego uczy szkoła i do czego przygotowuje, a jak powinno być;
  • jak uczyć, wychowywać i motywować do nauki;
  • jaka jest rola szkoły w społeczności lokalnej;
  • jaki jest kształt wewnętrznych relacji w szkole w trójkącie: nauczyciele – uczniowie – rodzice;
  • jaka jest pozycja nauczycieli oraz jakie są w stosunku do nich oczekiwania.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jeden postulat załatwia wszystko: religia won ze szkoły.
    @lwej
    Wszystkiego nie załatwi, ale postulat słuszny. Religia bardzo polską szkołę popsuła i psuje coraz bardziej.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    @lwej
    Chyba dawno nie miałeś/miałaś kontaktu ze szkołą
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Aby cokolwiek drgnęło w oświacie i dzieci miały autentyczną szansę zainteresowania się czymś, to tych przedmiotów i godzin powinno być mniej. Z własnej obserwacji zapewne Państwo wiedzą, że dziecko z reguły z entuzjazmem idzie do szkoły, w klasach 1-3 jest jeszcze jak cię mogę, a później zaczyna się sajgon. Moje córki byly na stypendium rządu USA w liceum i te dwa systemy edukacji to niebo i ziemia. W tutejszym, zwykłym liceum każda w semestrze uczyła się 17 różnych (każdy oczywiście nieludzko ważny) przedmiotów, w amerykańskim w trymestrze ok. 5 tylko dużo godzin. Były pewne przedmioty obowiązkowe by skończyć szkołę, ale też pewne do wyboru. Pewne przedmioty można było realizować na niższym, średnim, wyższym lub zaawansowanym poziomie (przygotowanie do studiów na tym kierunku), trzeba było tylko uzbierać określoną w danym stanie ilość punktów. Jeśli ktoś nie zaliczył przedmiotu, miał możliwość uczestniczyć w kursach online. Czemu u nas nie może być po ludzku, tylko wiecznie przeładowany program przez co nikt nie ma szansy niczym się zainteresować? Wieczne korki i douczanie ze wszystkiego, bo nauczycielom też nie starcza czasu? Ja po wspomaganiu córek w gimnazjum i liceum potrafię już malować i rzeźbić, a w Milionerach wymiatam do 40 tysięcy o ile nie pytają o telenowele ;-)
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Jarek zatęsknił za zamordyzmem szkolnym i Anusia z uśmiechem spełniła .
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Fajna inicjatywa. I naprawdę bardzo potrzebna.
    Czekamy zatem na uspójnione wnioski ze wszystkich narad, które odbyły się do tej pory.

    Liczę na to, że w ślad za tymi naradami, przyjdą zmiany i postulowane kwestie znajdą swoje odzwierciedlenie w rzeczywistym modelowaniu systemu oświaty w Polsce.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Dzieci są różne pod względem możliwości umysłowych, psychicznych i fizycznych, zdolności, talentów, zainteresowań, " bagażu domowego", zamożności itd.
    Nowy program powinien dawać szansę wszystkim. Szkoła powinna być dla wszystkich, przynajmniej ta państwowa. Tylko jak to zrobić?
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Bardzo mi się podoba ten projekt - jest to wreszcie to o co chodzi !!! Tak trzymać - trudne to będzie - ale wreszcie wspólnie wypracowana koncepcja, której nie można będzie ... przepraszam - "olać" tak sobie !
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    ======Chodzi o to, że dzieci nie tyle mają „być uczone”, co „się uczyć”. Mieć w sobie autentyczną ciekawość, zdolności i kompetencje do sprostania wyzwaniom.=====

    I to jest clou problemu, poprzednia reforma oświaty próbowała zorganizować oświatę na wzóz firmy produkującej absolwentów, tak zresztą podpowiadał system boloński kształcenia, który na fali transformacji neoliberalnej przeniesiono do Polski.
    Nie wzięto pod uwagę że kształcenia tak jak i leczenia nie da się ubrać we wskaźniki efektywności, nie da się zmierzyć jakości „produkcji”
    Skutek tamtejszej reformy jest taki że dzieci mają jakie takie kompetencje w testach PISA, ale zajmują ostatnie miejsca w testach kreatywności, radzenia sobie w życiu, rozwiązywania interdyscyplinarnych problemów.
    Przyszli studenci muszą chodzić na kursy przedmiotowe przed rozpoczęciem studiów by w ogóle wiedzieli o czym mowa na pierwszych zajęciach.
    Jest więc nad czym dyskutować i powinna to być dyskusja apolityczna, opozycja nie powinna bronić poprzedniego systemu bo wcale nie był wspaniały, a rządzący powinni słuchać wszystkich głosów krytycznych wobec zmian obecnie wprowadzanych dla dobra uczniów.
    Na koniec parę spostrzeżeń podstawowych:
    - dziecko nie jest własnością rodziców, państwo odpowiada za jego kształcenie i podstawową wiedzę i umiejętności jakie nabywa.
    - szkoła nie istnieje po to by nauczyciele mogli w niej pracować wedle własnego widzimisię.
    - żadne testy, punkty nie oddadzą wiedzy i umiejętności, które dziecko nabywa w szkole.
    @gabrys
    Na razie dyskutujemy o sposobach nauczania, kwestia czego powinniśmy uczyć to następny problem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    To na kiedy wolne media planują strajk nauczycieli bo trzeba Babcie pozamawiac?
    @Sexcaryca
    Jak wypędzimy PiS, to wszystko się ułoży.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0