Standardy bezpieczeństwa w elektrowniach atomowych są tak wyśrubowane, że niewielkie techniczne zaburzenia, niewielkie uszkodzenia czy awarie mogą spowodować wyłączenia bloków reaktorowych. Po awarii w elektrowni na Ukrainie nie ma żadnego zagrożenia - mówi Monika Kaczyńska z Państwowej Agencji Atomistyki

Łukasz Woźnicki: W Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na Ukrainie doszło do awarii. Miała miejsce w ubiegłym tygodniu, ale dopiero dzisiaj poinformował o tym premier kraju. Jest się czego bać?

Monika Kaczyńska, rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki: Nasze systemy monitorowania sytuacji radiacyjnej w kraju niczego nie odnotowały. W Polsce nie ma żadnego wzrostu promieniowania jonizującego. W sprawie awarii w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej kontaktowaliśmy się z ukraińskim urzędem dozoru jądrowego. Odpowiedział, że jest w trakcie przygotowywania oficjalnego stanowiska, ale absolutnie nie ma żadnego zagrożenia ani żadnych uwolnień do środowiska. Że jest to po prostu techniczny incydent.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Niezły trik żeby móc odciąć Krym
    już oceniałe(a)ś
    1
    2