Człowiek, który był agresywny, a potem uciekał, musi zostać zatrzymany i unieszkodliwiony. Ale śmierć kogoś, kto nie stanowił w danym momencie bezpośredniego zagrożenia, to klęska - policji i nas wszystkich, bo takich mamy opiekunów - przekonuje dr Piotr Kładoczny, ekspert Fundacji Helsińskiej badający przypadki łamania prawa wobec osób zatrzymywanych przez policję.

Marta Urzędowska: Jak pan ocenia reakcję policji w Rudzie Śląskiej i w Gorzowie Wielkopolskim?

Dr Piotr Kładoczny: Na pewno w obu tych sprawach będzie śledztwo, mam nadzieję, że rzetelne, które pozwoli wyjaśnić, czy policjanci zareagowali prawidłowo.

Generalnie nie podoba mi się strzelanie do ludzi, ale faktem jest, że czasami nie ma wyjścia. Nie znam szczegółów, nie wiem, czy mężczyzna w szpitalu w Rudzie Śląskiej w danym momencie komuś bezpośrednio zagrażał. Wiemy, że miał noże, ale pytanie, czy był w pomieszczeniu sam, czy może zamknął się z kimś? Czyli - mówiąc kolokwialnie - czy miał kogoś w danej chwili "pod nożem"?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Coraz wiecej gorzowian ma problemy z glowa.Moze to przez te kazikowe atomy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    A takie potępienie dla tych co w stanie wojennym strzelali do ludzi...czy dlatego,że tamci to byli zomowcy obrońcy komuny?Z politycznego pkt.widzenia OK,ale moralność skwierczy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2