Wielka, 100-tysięczna manifestacja w sobotę w Warszawie zakończyła cztery dni gniewu związkowców. Czy otworzyła drogę do ponownych rozmów w Komisji Trójstronnej?

- Serce się raduje. Jestem facetem, ale płakać mi się chce ze szczęścia, że wreszcie żeśmy się obudzili jako polscy pracownicy - mówił w sobotę na wiecu na placu Zamkowym szef "Solidarności" Piotr Duda.

Przekonywał, że związkowcy przyjechali do Warszawy, by "wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników". Takie też było hasło protestów. - Politycy, którzy obecnie sprawują władzę, uważają inaczej, to politycy, którzy żyją sami dla siebie, którzy uważają, że mają monopol na władzę, a my mamy być tylko wołami do pracy w naszym kraju. Na to pozwolić nie możemy - mówił lider "S".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Tak to Duda z Jarozbawem, Rydzykiem i generałem Flaszką, olał pozostałe dwa zwiazki zawodowe. Były mu potrzebne tylko jako mięso armatnie. Pięknie "wydudał" Guza i Chwalka. Ciekawe czy ateiści,ewageliści i inni wystąpią z Solidarności, skoro jeden ze związkowców na J.Górze stwierdził, że Solidarność jest tylko katolicka... Ukartowane i ułożone wszystko z góry. Duda ustąpił Guzowi i miasteczko demonstrantów było pod sejmem, "oburzony" tym Kaczyński nie wziął udziału w głosowaniu nad poprawką budżetową i podreptał pod kancelarię premiera, przekazał wszem i wobec, że jest jedynym zbawcą na tej ziemi. Po czym razem z Dudą modlą się przed obliczem generała Flaszki. Duda przed mszą uroczyście wita gości, wśród nich premiera Kaczyńskiego, który dostaje długotrwałe oklaski. I w taki piękny sposób demonstarcja nie ma nic z polityki, hahahhaha...
    już oceniałe(a)ś
    11
    1
    Cele wziosłe, dużo manifestujących, organizacja doskonała, a na koniec...strzał w stopę. Skompromitowany opój i feudał, darmozjad żyjący z datków wiernych i państwowego wsparcia mówi im o szacunku dla pracy. Tak się ośmiesza idee.
    już oceniałe(a)ś
    9
    1
    Związki zawodowe w 1981 roku to 10 milionów pracujących Polaków .Dziś „S” jest marginesem związkowym, nie istniejącym bez mediów, innych organizacji i hucpy ulicznej raz do roku Dzisiejsze związki zawodowe Dudy i innych nie reprezentują ani zatrudnionych, ani większości społeczeństwa, w tym prawdziwych ludzi pracy. Jak ich się traktuje, bardzo wyraźnie widać dziś, kiedy przyjechali do Warszawa, do Sejmu. Kiedy się media pojawią, politycy są na zawołanie. Kiedy ich nie ma – nawet Jarosław Kaczyński ich omija…
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    dajcie juz spokoj z tymi ``przedstawicielami narodu`` do ktorych zalicza sie 5% ogolu 7 artykulow i w kazdym prawie to samo
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    "Związki pokazały siłę" ------------ ... i do domu. A ponieważ większa część tych "związków" chciałaby powrotu do władzy PiS, więc nic to innego jak siła ludzkiej głupoty.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1