„Tak naprawdę" panoszy się wszędzie – w mowie i w piśmie. Pomaga zatrzymać wartko a złośliwie uciekającą myśl. Ale ma też zaletę intelektualną. Sugeruje przenikliwość: „Tak naprawdę to ja się nie daję nabrać na to, co powierzchowne. Gdyż to, co powierzchowne i złudne, przenikam. I mówię wam, że to, co się wam wydaje, nie jest tym, czym się wydaje..."..
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy Twój język traci indywidualność i wdzięk?
„Wobec powyższego" też jest niby tylko podpórką językową. Ale podobnie jak „tak naprawdę" nie całkiem niewinną. Owszem, także pozwala zebrać rozpraszające się myśli, ale ponadto przekonuje, że mowa moja jest spójna, wywód konsekwentny – skoro przecież to, co zaraz powiem, wynika z „powyższego".
Obie podpórki przestają mieć jednak ten głębszy sens – że oto słuchacie człowieka, który wie, co mówi, mądrze gada itp. – kiedy są nadużywane. A są nadużywane. Wycierają się, stają się wyświechtane jak stara ścierka. Mowy nie ozdabiają, lecz przeciwnie – kalają ją.
Kalają też mowę wirusoidalne wstawki „na ten moment" i „w tym temacie". Zamiast: „w tym momencie" i „na ten temat".
Po diabła te przestawki? Czy komuś, kto wytworzył te językowe przekrętła, zdawało się, że mówi oryginalnie? Albo bardziej oficjalnie? A może brzmiało mu to nowocześniej niż zwroty tradycyjne?
Jeśli tak, to się mylił. Są to przekrętła wyjątkowej brzydoty, wkradające się do mowy potocznej wyjątkowo chytrze. Chyba coś w tym turpizmie nas bawi…
Wobec powyższego tak naprawdę nie powiem Wam nic więcej w tym temacie na ten moment.
Piotr Stasiński – publicysta, doktor nauk humanistycznych, dziennikarz, były zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej"
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
płaczę z besilności i dostaję alergii ... a było tak pięknie i prosto:
w tym momencie / teraz ... dzisiaj ... w tej chwili ... nic nie wiemy na ten temat / nie mamy informacji
ach - jest jeszcze taka przykra przyjemność, jak 'ciężko powiedzieć' - zamisat trudno ... buuu, ratunku
'Ciężko' zamiast 'trudno' to już właściwie norma językowa. To prawdopodobnie rusycyzm (tjażeło skazać - po polsku trudno powiedzieć). Mnie najbardziej drażni 'także' pisane łącznie, gdy z sensu wynika, że powinno być 'tak że' - bo słownik w edytorze tego nie widzi jako błędu. Tak się przyjęło,
że też trafi do normy...
Na jakiej chmurce? Taż On żyje!
już dawno nie mam w moim telewizorze telewizji rządowej, zwanej kiedyś publiczną.
Trudno zdzierżyć:w dniu dzisiejszym; ciężko powiedzieć; w dwutysięcznym dwudziestym roku; nie mam wiedzy, w tym temacie nie będę się wypowiadał...; w piśmie lub w mailach brakuje interpunkcji, że o polskich czcionkach nie wspomnę.
Słabo się robi po wypowiedziach polityków, księży...
Tak, Pan Stasiński ma rację- zaśmiecona polska mowa nie przemówi do wrażliwych, ale wystarczy tym, którzy nie czytają, czytają nie rozumiejąc treści, wystarczy im tysiąc polskich słów, a czego nie wyrażą, bo brakuje im pojęć, zastąpią słowem na p, do którego jest moc przedrostków-wy..; przy...,za...,o...s...,do....
I tylko kobietę, która publicznie, ale setkom zgromadzonych kobiet powiedziała, że jest wkur... stawia się przed sądem, nic nie robiąc tym, którzy w marszach niepodległości puszczają publicznie wiązanki
Ale "perelek" znalazloby sie wiecej!
Dla mnie okrutne jest rowniez pytanie "gdzie" idziesz zamiast "dokad" idziesz.
Coz, wychowalam sie na Sienkiewiczu!
A wlasnie o tym pisalem w moim przydlugim wpisie powyzej.
komentuję - nie jestem emerytką - 50 lat temu nie umiałam jeszcze czytać ( ani mówić)
zmiany w języku są oczywiste - ale to, jakie zmiany się utrwalą, jest kwestią procesu ... zgody i niezgody, ścierania się poglądów i reakcji ... a nie zasady, że wszystko ujdzie ... dużo z tych opisanych 'nowo-tworów'
w artykule wynika z dosłownego tłumaczenia z angielskiego - prawdopodobnie przy okazji kursów w korporacjach ... to za łatwe ... niestety
nb - czy witowita zgadza się na przymiotnik - ewentowy ? iwentowy ? lub epicki - jako wyjątkowy, wspaniały ?
„komentuję - nie jestem emerytką” – Gratuluje! Mysle jednak ze jestes wyjatkiem, choc napewno nie absolutnym; ja sam niestety do wskazanej przeze mnie kategorii naleze. Tylko ze cos wiem o jezykoznawstwie (i o jezykach niepolskich), w przeciwienstwie do polonistów.
„jakie zmiany się utrwalą, jest kwestią procesu ... zgody i niezgody, ścierania się poglądów i reakcji ... a nie zasady, że wszystko ujdzie” –
Oczywiscie masz racje! Ja chcialem tylko wskazac na bezsens „czystosci mowy ojczystej” chronionej NIE WIADOMO PO CO (!) przez policje jezykowa. In the end zwyciezy estetyka przecietnego uzytkownika, która w sposób naturalny zmienia sie wraz z pokoleniami. Któz dzisiaj mówi „w Polszcze” a tak pono pisal Mickiewicz.
No i z czasów dawnych pamietam jak bylem przekonywany ze nalezy mówic „postaci” (plural) a nie „postacie” (jak wymusza system deklinacyjny), oraz akcentowac „muzyke” na pierwszej sylabie... : - ).
„czy witowita zgadza się na przymiotnik - ewentowy ? iwentowy ? lub epicki - jako wyjątkowy, wspaniały ?”
Ta wspomniana przeze mnie w poprzednim wpisie „demokracja” zmian jezykowych eliminuje dosc skutecznie moje indywidualne aprobaty czy upodobania. Przewidujac wszelako ewentualny (bo chyba „iwentowy” ma inne znaczenie; zas BTW, jak pewnie wiesz, „ewentualny” wcale nie znaczy to co „eventual”) rozwój polszczyzny, stawiam na to ze tzw. „korpoludek” wytworzy socjolekt uzywany we wlasnej grupie lecz malo dostepny dla postronnych, tak jak ja nie rozumiem jezyka kt posluguja sie komputerowcy we wlasnym otoczeniu. Tak sie stalo juz w Skandynawii (gdzie mieszkam). Moja córka kt pracuje w korporacji wlasnie tak mówi, choc wyjasnia, rozumiejac ze jej rodzice tego slangu nie chwytaja.
Przymiotnik „epicki” w znaczeniu kt podalas tez jest mi znany (wystepuje tez w jezykach skandynawskich). Jest to zreszta zrozumiala tez poza angielskim metafora, wiec mnie zupelnie nie razi. Jest to kolejny sposób na wzbogacanie jezyka: uzywanie przenosni kt rozszerzaja znaczenia slów skadinad w danym jezyku juz znanych.
Czy to sie polonistom i innym policjantom jezykowym podoba czy nie, napór angielskiego (lub amerykanskiego) - jedynego przeciez jezyka globalnego – bedzie sie tylko nasilal.
Na koniec dodam ze ja tez mam poczucie estetyki jezykowej, ale z pewnoscia inne niz krytykowani przeze mnie purysci. Zauwazylem juz jakis czas temu, ze Polacy teraz nic nie „robia”, gremialnie natomiast „czynia”. Pewnie sie tego w kraju nie zauwaza, ale dla mnie jest to pozalowania godny wplyw jezyka ambony na „cywilna” polszczyzne.
Kiedyś wychodziłeś z domu by nabyć drogą kupna, w punkcie sprzedaży detalicznej zwis męski wzorzysty lub podgardle dziecięce. W miejscu pracy zaś manipulowałeś członkiem, z ramienia i pod płaszczykiem. Nihil novi...
Po pierwsze primo: Czy gdybym nie mieszkal zagranica, to uznalbys ze mam racje?
A po drugie primo: Jaki masz dowód na to ze brak mojej zgody na niekorzystna opinie Red. Stasinskiego o uzywaniu wyrazenia "na ten moment" (itd) jest „batalia o brzydotę” polskiego. Przeciez mówimy o tym co Red. Stasinskiemu sie podoba lub nie, oraz o tym co mnie sie podoba lub nie. Czy slyszales kiedys takie przyslowie: De gustibus non est disputandum?