Napis na grobie wszystko pomieści: ogłoszenie matrymonialne, krytykę polityczną, oskarżenie przyjaciela, życzenia zdrowia i pozdrowienia.

"Nie wiem, czy pomyślałeś kiedy, jak podobne / Do kartek albumowych kamienie nagrobne?" – pisał Michał Bałucki w XIX wieku, ale albumy nie miały szans na zdobycie tylu czytelników, co epitafia. Zresztą i ich autorzy musieli się bardzo starać, żeby zdobyć uwagę czytelnika.

Rzymianie, którzy stawiali grobowce wzdłuż dróg wychodzących z miast, uważali, że dzięki temu zmarli nie tracą kontaktu z żywymi, nie odchodzą w zapomnienie – wystarczy, że przechodzień wypowie imię wyryte w kamieniu, pochwałę zmarłego czy pozdrowienie. Przechodzień musiał jednak przeczytać napis, a to nie było proste, co wie każdy autor walczący o uwagę czytelników.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Kiedyś, dawno temu, w miejscu podobnym zupełnie do niczego ;-), ujrzałem taką oto fajną inskrypcję:

    "Przechodniu rozważ: Czas ucieka, życie mija, wieczność czeka"
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Więc to nie rezydent jako pierwszy zrobił z Orła Białego - nędznego dudka
    już oceniałe(a)ś
    3
    0