„My name is Bond, James Bond" - któż nie zna tego zdania? I wymienionego w nim nazwiska. Ian Fleming pożyczył je dla swego bohatera od amerykańskiego ornitologa, autora książki „Ptaki Indii Zachodnich" (1936). A dobrze wybrane nazwisko pomaga nam polubić noszącą je postać. Czasem wystarczy, że dobrze brzmi, czasem dodatkowo mówi coś o jej charakterze. Ale czasem…w ogóle nie jest potrzebne.
Bohater tzw. trylogii dolarowej Sergia Leone, rozpoczętej westernem „Za garść dolarów" (1964), znany jest jako „człowiek bez nazwiska". Zagrał go milkliwy Clint Eastwood. A postać z dwóch powieści Juliusza Verne’a, „Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi" (1870) i „Tajemniczej wyspy" (1874), każe się nazywać kapitanem Nemo. Nemo to po łacinie „nikt". Że jest hinduskim księciem Dakkarem, zdradza niechętnie gościom, którzy trafili na jego łódź podwodną „Nautilus".
Jednak Verne nie był w przypadku Nemo oryginalny. Wszak imieniem Nikt Odyseusz przedstawia się cyklopowi Polifemowi, gdy ten więzi jego kompanię w swej grocie. Oczywiście w „Odysei" Homera, którą datuje się na VIII wiek p.n.e.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A pancernik "Masturbion"?
Pięknie to połączyłeś. Witkacy był pod tym względem mistrzem.
Mnie się zawsze Kwisatz Haderach Herberta kojarzył z witkacowskim Gyubalem Wahazarem. Niby inne, a w jakiś sposób podobne. I są jeszcze upadki, nomen omen, Bunga (a'la Berlusconi). Prorok jakiś, ten Witkacy, czy co?
B r a w o !!!
Mnie sie najbardziej podobała pani Acne (622 upadki Bunga).
A to tylko mały wycinek z Witkacego. Absolutny numer 1 w kreacji nazwisk.
Mój nr 1 to Świntusia Macabrescu.
Piękne :) Witkacy to był mistrz. I umiał się zabawić :) Choć jedna porzucona panna strzeliła sobie przez Stasia w głowę...
Jęzory Pasiukiewicz też niezły.
W wersji polskiej Kutas Wielgus i Niedopchnencja Poślad lub Wielgas Kutas i jego małżonka Dupencja Niezadowolencja. Wolę drugie tłumaczenie :)
To drugie lepsze, chyba autorstwa Tomka Beksińskiego.
obydwie wersje były Beksińskiego
I jak tu nie kochać języka polskiego...
A swoją
Ja na marginesie, czy chatgpt wymyśliłby coś takiego?
"A swoją drogą" albo "na marginesie" miało być, za szybko pisałam:)
Nazwiska ptakopodobnych mieszkańców Encji w "Wizji lokalnej" też świetne - np. niejaki Tzip Tziptziquip Titiquack...
Moim ulubionym nazwiskiem w literaturze (co prawda dziecięcej) jest Wieńczysław Nieszczególny :)
Co do Corleone zawsze uważałam podobnie. To nazwa miasteczka
W powieści (i filmie) wyraźnie jest powiedziane, że nazwisko Corleone, to błąd urzędnika imigracyjnego w USA, który w papiery małego Vito Andoliniego zamiast nazwiska wpisał nazwę miejscowości, z której ten pochodził.
A sycylijskie sceny były kręcone nie w Corleone, a w Savoca koło Taorminy. Byłem, ładnie tam, można wypić wino w lokalu ojca biednej Apolonii.
Łza się w oku kręci. Jeszcze w latach 90' jak mój znajomy pracował w Palermo, był świadkiem porachunków mafijnych, w lokalu dwa piętra pod jego mieszkaniem. Obecnie Cosa Nostra ponoć podnajęła obszar Sycylii Nigeryjczykom. Ech, Europa schodzi na psy :-(
Szczepan Brzęczyszczewski, ur. Mszczonowieścice, gmina Grzmiszczosławice, powiat Trzcinnogrzechotnikowo.
Zenon Kuśmider.
i jeszcze przypomniałem sobie: Jeremiasz Apollon Hytz
Ich weiss nicht...
A dosyć figlarne doktor Plama z Hydrozagatki.
Za czyje gatki..? To była HydrozagaDka :)