Co pływa w tym barszczu? – zapytała mnie córka, kiedy przeszła na wegetarianizm.
– Uszka – wyjaśniłem.
– Czy te uszka są sojowe?
– Nie. Te uszka to pierogi.
– To dlaczego uszka, a nie pierogi? I po co nam uszaty barszcz?
– Jeśli już, to uchaty – poprawiłem.
Już po pierwszym pytaniu wiedziałem, że jesteśmy na świątecznych bagnach języka polskiego.
Najsłynniejsze ucho to oczywiście to Van Gogha, którego żywą replikę wystawiono kilka lat temu w Centrum Sztuki i Technologii Medialnych w Karlsruhe. Ponoć jeden z krewnych malarza użyczył komórek. Takie ucho, a także świńskie uszka serwowane w wietnamskiej kuchni nie mają z obiektami w barszczu nic wspólnego. Poza nazwą.
Wszystkie komentarze
cytat: "Przygotuj kołduny litewskie: Z cienkiego ciasta powycinaj kółka niedużą szklanką lub kieliszkiem od wódki. Nakładaj do nich małą porcję farszu mięsnego i przygotowuj pierożki, następnie formuj je na kształt uszek. Gotuj je na wrzątku lub w bulionie. Podawaj gorące z sosem, barszczem lub bulionem"
Kieliszkiem od wódki... dawniej to były kieliszki :-)
Ale tylko wtedy jak dorzuca tez tego uja :)
A chciałbym sprostować. Najsłynniejsze ucho w Polsce to oczywiście ucho od śledzia.