Szanowny Panie Marcinie Romanowski,
jako obywatel RP nie rozumiem Pana. Najpierw zapowiedział Pan wykazanie swojej niewinności przed sądem, a potem poprosił o azyl na Węgrzech, szkalując Ojczyznę, twierdząc, że polskie sądy nie są obiektywne. Oczywiście koledzy z PiS potwierdzają Pańską linię obrony.
Gdy w roku 2000 ujawniłem przestępstwa we wrocławskim sądownictwie, prokuratura oskarżyła mnie o działanie na szkodę interesu społecznego. W roku 2004 sąd ukarał mnie grzywną, chociaż potwierdził, że napisałem prawdę. Ale – zdaniem sądów obu instancji – była to prawda szkodliwa, podważająca zaufanie społeczne do wymiaru sprawiedliwości. Karę przyjąłem z godnością, mimo że nie mogłem wówczas liczyć na obiektywizm sądów, które wyrokowały niejako w swojej sprawie. A jednak nie uciekłem np. do Rosji, albo jak Kamiński i Wąsik nie błagałem prezydenta o ułaskawienie. Przeciwnie, będąc pewnym swojej racji, konsekwentnie korzystałem z drogi prawnej. Ostatecznie dzięki wsparciu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wygrałem w trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, który stwierdził, że to funkcjonariusze publiczni powinni pracować w taki sposób, aby nie dać podstaw do uzasadnionej krytyki, a nie wymagać od dziennikarza, aby przemilczał niekorzystne dla nich fakty. Na tej podstawie w czerwcu 2015 roku wrocławski sąd apelacyjny całkowicie mnie uniewinnił.
Proponuję zatem, aby i Pan skorzystał z tej drogi. Skoro uważa Pan, że jest niewinny, a nie ufa sądom polskim, to po ewentualnym wyroku skazującym zawsze może Pan szukać sprawiedliwości w Strasburgu. Chyba że jest Pan ostatnią fujarą i miękiszonem (określenia Pańskiego szefa Zbigniewa Ziobry), i woli Pan błagać Victora Orbana, przyjaciela Putina, o azyl.
Czuję się zażenowany, że jako skromny obywatel, muszę wskazywać Panu, doktorowi prawa i byłemu wiceministrowi sprawiedliwości – drogę dochodzenia do tejże sprawiedliwości.
A jednak w Pańskiej ucieczce dostrzegam jeden element pozytywny. W nagranym przez siebie filmiku powiedział Pan, że na Węgrzech nadal będzie działał dla Polski. Jestem za tę deklarację głęboko wdzięczny. Podchwycił ją nawet sam „obywatelski" kandydat na prezydenta, Karol Nawrocki, który nie wie już, czy prawdziwi patrioci powinni pracować w polskim Sejmie, czy może jednak w Budapeszcie. Prezes IPN, historyk, znakomicie wie, że dla Polski można działać w każdym zakątku Europy. Pan na przykład, przy współpracy z PiS, zawsze może rozdawać czeki na wozy strażackie remizom między Dunajem a Wołgą. Bo przecież Rosja i Węgry bez pożarów to czystsze niebo także nad Polską!
Z poważaniem
Marian Maciejewski
Autor jest emerytowanym dziennikarzem (w tym „GW"), od 20 lat prowadzi zajęcia z dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim, zrobił doktorat z zawiłości wolności słowa.
Wszystkie komentarze
artykuł p. Sadło w Rzeczypospolitej gdzie wprost pisze, że delikwent nie może liczyć na sprawiedliwy proces w Polsce bo jest nacisk społeczny i że zanim go osądzą szczeźnie w wielomiesięcznym areszcie. Jakoś były wiceminister "sprawiedliwości" nie walczył o zmianę zastosowania tych aresztów i walczył ze swoim poczuciem sprawiedliwości [wolał emigrację niż więzienie]
Co?
Już ty ku... wiesz co…
Wielbicielom pisu życzę wytrwałości w usuwaniu tego komentarza. Który to raz? Piąty? Szósty? To bez znaczenia. 8*