Anna Skrzydlewska
VII Liceum Ogólnokształcące im. Harcerzy Obrońców Katowic z oddziałami dwujęzycznymi w Katowicach
Dialog z Demokracją
"Przyszłość będzie szczodra jedynie wtedy, kiedy wszystko ofiarujesz teraźniejszości"
Albert Camus
Pytanie o Polskę i jej demokrację w przyszłości nurtuje społeczeństwo od samego odzyskania niepodległości, chociaż biorąc pod uwagę demokrację szlachecką, obawy i marzenia są jeszcze starsze. Od samego początku nasze społeczeństwo było pełne wizjonerów, marzycieli, ludzi, którym przyszłość ojczyzny leżała na sercu. Każdego dnia nowe pokolenie wygłasza swój manifest, w którym opisuje pomysły na państwo. Jak napisał Albert Camus w przytoczonym przeze mnie powyżej cytacie, budowaniu przyszłości musimy poświęcić się teraz. Niestety jeśli pragniemy idealnego, demokratycznego państwa w przyszłości, musimy pokonać problemy, które niczym niezmierzona ciemność pochłaniają współczesne polskie społeczeństwo. Gdybym miała wskazać dwie najpoważniejsze zarazy toczące polski organizm, wskazałabym polaryzację życia społecznego i politycznego, a także poczucie bierności, które odczuwa duża część populacji. Niektórzy mogliby powiedzieć, że polaryzacja szczególnie dotyka osoby starsze, gdyż dzieli je na dwa obozy polityczne dwóch największych partii w Polsce. Jednakże moim zdaniem problem ten okaże się palący dopiero w przyszłości. Albowiem to właśnie pokolenie wchodzące w dorosłość jest najbardziej podzielone, a w dodatku zradykalizowane. W internecie każdego dnia tysiące nastolatków i młodych dorosłych kłóci się ze sobą o każdą błahostkę dotyczącą życia codziennego.
Jakie to będzie miało konsekwencje? Czy młodzi ostatecznie ustabilizują swoje poglądy i odrzucą radykalizm? Obecnie dostrzegam bowiem nadmierne przywiązywanie wagi do kwestii światopoglądowych. Partie polityczne kłócą się o sprawy typowo społeczne, a zamiast skupić się na rozwoju kraju i zmienianiu go w gospodarczą potęgę, swoich wyborców przyciągają pomysłami na życie ludzi. W dodatku każda kolejna władza ma na te drażliwe tematy zupełnie różne poglądy, więc przepisy regularnie się zmieniają. Rozwiązaniem problemu wydaje się być demokracja bezpośrednia (system rządów "ludu", który w głosowaniach podejmuje ważne dla kraju decyzje). Moim zdaniem jest to system przyszłości, gdyż ze względu na zwiększoną świadomość społeczną obywatele są w stanie podejmować racjonalne decyzje dotyczące spraw światopoglądowych.
Poczucie bierności tylko pogłębia kryzys społeczeństwa obywatelskiego. Młodzi ludzie nie są pewni, czy ich głos ma faktycznie znaczenie dla polityków. W ostatnich latach manifestacje uliczne mimo mocnych haseł i imponującej frekwencji nie przyniosły pożądanych rezultatów.
Pomimo wspomnianych manifestacji frekwencja w wyborach wciąż nie jest zadowalająca. Co prawda w październiku wyniosła ona 70%, ale czy faktycznie radość z rzeczy wydawałoby się oczywistych jest uzasadniona? Przecież taki wynik frekwencyjny powinien być normą. Wspomniane przeze mnie wybory wzbudziły jednak nadzieję na zmianę.
Bardzo prawdopodobne, że w przyszłości naszym systemem będzie więc demokracja bezpośrednia, w której to obywatele będą mieli ostatnie zdanie co do decyzji wagi państwowej. Młodzi ludzie chcieliby czegoś podobnego do starożytnej eklezji. Chcieliby sami decydować o losach kraju. W związku z tym postanowiłam ,,porozmawiać" z osobą z roku 2054. Na potrzebę wywiadu nazwę ją Natalią. Natalia urodziła się w 2024 roku, w chwili wywiadu ma więc 30 lat. Żyje w świecie, który stworzyła moja generacja. Natalia mogłaby urodzić się wczoraj, dzisiaj, a może urodzi się jutro. W wywiadzie opowie o demokracji w Polsce, o zmianach wprowadzonych przez rząd Generacji Z. Z jak zmiana czy Z jak zastój?
Wiele słyszałam o sytuacji politycznej w czasie moich narodzin, a nawet przed nimi. Trudno jest mi określić czy zmiany w kraju na pewno poszły w dobrą stronę. Owszem, Polska jest obecnie czołowym europejskim państwem, liczy się na arenie międzynarodowej, jednak mam wrażenie, że czegoś nam brakuje. Politycy twierdzą, że mamy potencjał na przynależność do 10 najbogatszych krajów świata. Przeciętni obywatele są jednak sceptyczni.
Cóż, według wskaźnika demokracji prowadzonego w dalszym ciągu przez The Economist jesteśmy demokracją pełną i w ostatnich badaniach dostaliśmy średnio 8,7 punktów. Dla porównania dodam, że rok przed moim urodzeniem byliśmy demokracją wadliwą z zaledwie 7,18 punktami (EIU report Democracy Index 2023). Można więc uznać, że jako kraj poczyniliśmy ogromne postępy.
Jak powszechnie wiadomo, rzeczony wskaźnik demokracji obejmuje różne jej dziedziny. Największy postęp dokonał się w kulturze politycznej Polaków. Dawniej frekwencja wyborcza nie przekraczała nawet 60%, a teraz utrzymuje się na stałym poziomie 93%. Najwięcej punktów tracimy jednak w kryterium funkcjonowania rządu i bezpieczeństwa wyborów, co jest dla mnie dość niepokojące.
Jeśli chodzi o sam proces wyborczy to niewiele się zmieniło. Nad ich organizacją czuwa Państwowa Komisja Wyborcza, a ważność stwierdza Sąd Najwyższy. Problem bezpieczeństwa nie dotyczy samych wyborów, ale z racji tego, że jesteśmy demokracją bezpośrednią, dotyczy również referendum organizowanego średnio co miesiąc. Moim zdaniem sam fakt, iż głosowania prowadzone są tak często utrudnia proces ich kontroli, czy jak to my nazywamy smyczowania (dokładna kontrola - neologizm). Obywatele mają do wyboru dwie drogi głosowania - albo standardowo w lokalu wyborczym, na co decyduje się jednak niewielki odsetek populacji, głównie ludzie starsi, albo poprzez specjalną aplikację wykorzystującą siecian (numer identyfikacyjny, zamiast PESELU - neologizm). Aplikacja ta jest niezwykle komfortowa, gdyż głosować można zawsze i wszędzie. Umożliwia również wymianę zdań z innymi ludźmi, co również wpływa na bezpieczeństwo i pewnego rodzaju obiektywizm - nie ma ciszy wyborczej, a przynajmniej nikt nie karze za jej złamanie.
Aplikacja nazywa się ePolak i posiada kilka podstawowych funkcji. Logujemy się do niej poprzez nasz siecian, który zastąpił PESEL. Wielu mogłoby się zapytać, jakim cudem owa aplikacja się nie zawiesza. Otóż liczba ludności spadła i obecnie wynosi zaledwie 30 milionów, z czego aż 5 stanowią obcokrajowcy bez praw wyborczych. Jeśli by odjąć dzieci, aplikacja obsługuje niecałe 18 milionów profili. W dzisiejszych czasach wytrzymałyby to nawet najsłabsze serwery. Wracając do samego jej działania, podstawową funkcję pełni oczywiście głosowanie w wyborach i referendach. Za jej pośrednictwem można również składać projekty ustaw, które po sprawdzeniu przez prawników są od razu przyjmowane albo odrzucane i jeśli dotyczą ważnych państwowych spraw, wysyłane są do Sejmu.
Ciekawą opcją jest swoisty komunikator łączący czat na żywo i grupki na mediach społecznościowych. Na podstawie testów poglądów przeprowadzanych raz do roku aplikacja pozwala nam łączyć się z ludźmi wyznających podobne ideologie. Tutaj tworzy się zagrożenie w postaci bańki informacyjnej, gdyż przez tą opcję rzadko widzimy posty innych osób. Komunikator spowodował jednak jeszcze większą polaryzację społeczeństwa. Użytkownicy kłócą się o niemal każdy aspekt życia społecznego.
No cóż, w Polsce chyba nigdy nie będzie społecznej harmonii. Poza tym wspomniany przeze mnie proces składania projektu ustawy zachęca osoby niezainteresowane raczej dobrobytem Polski do naprawdę niedojrzałych działań. Jako, że inicjatywę ustawodawczą ma każdy dorosły Polak, zdarzają się, muszę przyznać, dość dziwne projekty, co oznacza, iż być może nawet dzisiaj ludzie nie są wystarczająco dojrzali, aby decydować o losach kraju.
Jestem, demokracja bezpośrednia byłaby doskonałym systemem, ale...
Dokładnie o to chodzi. Kiedy wprowadzono aplikację ePolak liczono na to, że rząd w końcu zajmie się sprawami państwa jako bytu ekonomicznego i dyplomatycznego. Po 2020 roku przez 10 lat poszczególne stronnictwa kłóciły się o sprawy typowo społeczne takie, jak aborcja czy prawa osób LGBTQ+. W końcu jednak obywatele powiedzieli ,,dość" i wymusili system referendum oraz demokracji bezpośredniej. Aplikacja zaczęła się rozwiększać (powiększać i rozwijać się - neologizm) i obecnie posiada dziesiątki funkcji, o przykładach których wspomniałam powyżej. Kłótnie światopoglądowe ustały, ale przez to mamy obecnie poważny kryzys państwowości. Czy mówiłam już o sposobie wyboru ministrów?
Otóż każdy minister wybierany jest przez obywateli. Ma osobną kampanię wyborczą i po dwóch tygodniach od zaprzysiężenia posłów i zaproponowaniu przez prezydenta kandydata na premiera wybieramy poszczególnych ministrów. Co ciekawe, liczba ministerstw stale rośnie i obecnie mamy 50 różnych resortów. Oczywiście nie każdy pochodzi z tej samej partii, w związku z czym Rada Ministrów nie jest w stanie złożyć żadnego projektu ustawy. Co więcej, ludzie domagają się odebrania jej inicjatywy ustawodawczej. Tak, ludzie przejęli władzę w Polsce. Na szczęście pojawiają się pomysły, aby to rząd proponował tematy referendum.
Oczywiście, jest to popularny temat. Niestety coraz więcej partii politycznych niebezpiecznie skręca ostro w prawo i w lewo. Populiści zyskują w sondażach, gdyż obiecują koniec władzy ludu, który według wielu nie potrafi rządzić. Niewykluczone, że za kolejne kilka lat wrócimy do autokracji, a jedyną szansą na wypowiedzenie się obywateli na temat polityki będzie dom i krąg najbliższych przyjaciół. Przy obecnej technologii łatwo bowiem wyłapać wszelkie sygnały sprzeciwu, a nasza aplikacja ePolak stałaby się celem rządowych agentów.
Przede wszystkim uważajcie i brońcie swoich praw. Nawet jeśli coś wydaje wam się doskonałe, rzadko kiedy takie faktycznie jest. Każdy system ma swoje wady i nie trwa wiecznie. Postarajcie się walczyć o demokrację, w jakimkolwiek wydaniu, gdyż naprawdę łatwo ją stracić.
Czy obywatele powinni mieć decydujący głos w kwestiach państwowych, czy prawo to powinno zostać ograniczone tylko do spraw typowo społecznych i związanych ze światopoglądem? Prawdopodobnie nikt nigdy nie rozwiąże owego problemu.
Możemy oprzeć się da modelu szwajcarskim i wspomniane spory światopoglądowe rozwiązywać poprzez referenda. Ludzie chcieliby zabrać głos w sprawach bezpośrednio ich dotyczących, co znajduje odzwierciedlenie w manifestacjach z ostatnich lat.
Czy fala aktywizmu ogarnie wszystkich ludzi z mojego pokolenia? Czy Polacy są gotowi na zmianę? Moim zdaniem tak. Najważniejszym pytaniem pozostaje więc, kiedy owa zmiana nastąpi. To od osób wkraczających teraz w dorosłość zależy stan polskiej demokracji za 30 lat. Sami tworzymy świat naszych dzieci, tak samo jak nasi rodzice czy dziadkowie stworzyli nasz świat. Obecnie krytykujemy ich działania i wytykamy błędy. Nikt jednak nie zastanawia się: ,,A może oni chcieli dobrze? Może chcieli stworzyć idealny świat?" Znajdujemy się w ważnym momencie historii. Ponad 30 lat temu skończył się w Polsce komunizm, odbyły się pierwsze wolne wybory. W międzyczasie staliśmy się członkami międzynarodowych organizacji, bez których nie bylibyśmy na takim etapie rozwoju, na jakim jesteśmy. Frekwencja wyborcza również wzrasta. Wcześniej oscylowała wokół 50%, co sprawiało, iż do opisu polskiej kultury politycznej używaliśmy przymiotnika ,,zaściankowy".
Obecnie jesteśmy na dobrej drodze do uczestniczącej kultury politycznej. Poczekajmy jeszcze kilka lat, a zmiana systemu nadejdzie. W jakiej formie? Oto jest pytanie...
PRZECZYTAJ TAKŻE PRACE
Leny Michałowskiej: Aborcja, siostrzeństwo i redefinicja demokracji
i Bartosza Gersa: Piłka
Anna Skrzydlewska z VII Liceum Ogólnokształcącego im. Harcerzy Obrońców Katowic z odziałami dwujęzycznymi w Katowicach jest jedną z laureatek konkursu ZNP i Concilium Civitas, w którym tegoroczni maturzyści odpowiadali na pytanie: „Jaka polska demokracja przyszłości". Ogłoszenie wyników i debaty między laureatami a członkami Concilium Civitas, wspólnoty polskich profesorów nauk społecznych pracujących na zagranicznych uniwersytetach, odbędą się w piątek 12 lipca w warszawskim Pałacu Kultury. Zwycięzcy otrzymają nagrody finansowe i bezpłatne indeksy czołowych uczelni niepublicznych Akademii Leona Koźmińskiego, Collegium Civitas i Uniwersytetu SWPS. Wstęp wolny, ale potrzebna jest rejestracja za pomocą maila: concilium@civitas.edu.pl, albo przez portal rezerwacyjny.
Rejestracja upoważnia też do udziału w dorocznych otwartych debatach Concilium Civitas w sobotę i niedzielę, 13-14 lipca.
Po wykładzie inauguracyjnym prof. Wojciecha Sadurskiego o redemokratyzacji, członkowie Concilium i inni uczestnicy spotkania zmierzą się z problemami sprzątania po populistach, ewoluującą pozycją kobiet i mniejszości w demokracjach, stanem i przyszłością uniwersytetów, wyłanianiem się nowej ekonomii oraz relacjami między językiem debaty, a stanem zachodnich społeczeństw. Spotkanie zakończy Wielka Doroczna Debata Concilium Civitas.
Poza członkami Concilium udział w debatach zapowiedzieli intelektualiści, eksperci i politycy pracujący w Polsce - m.in. Edwin Bendyk, Adam Bodnar, Andrzej Friszke, Agnieszka Graff, Radosław Markowski, Joanna Mucha, Mirosław Oczkoś, Krystyna Skarżyńska, Dariusz Wieczorek, Karolina Wigura. Debaty poprowadzą dziennikarze uczący w Collegium Civitas: Anna Dudek, Agnieszka Lichnerowicz, Grzegorz Sroczyński, Janusz Szwertner.
Szczegółowy program na stronie conciliumcivitas.pl
Patronami medialnymi są wyborcza.pl, TVN24, Tok FM i OKO Press. Wyborcza będzie transmitowała debaty.
Wyborcza To Wy. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze