Obserwując dyskusję na forum Wyborczej.pl pod listem Jolanty Sacewicz: Dlaczego ja, feministka i lewaczka, oddam głos na blok, w którym będzie "ministrant Hołownia"?, nie da się nie zauważyć, że sprawa aborcji jest jedną z głównych przeszkód na drodze do stworzenia szerokiego bloku opozycji demokratycznej.
Klasa polityczna jest niezdolna do rozwiązania kwestii aborcji i co do tego nie możemy mieć chyba żadnych wątpliwości. A skoro politycy ponieśli tutaj sromotną klęskę i żadna partia nie może niczego obiecać, bo bez szerokiego bloku zwyczajnie nie będzie mieć szansy realizacji swoich obietnic, to pozostaje tylko jedno rozwiązanie warte przemyślenia.
Każda partia opozycyjna wchodząca w skład bloku zobowiązuje się, że po wygranych wyborach, po odzyskaniu telewizji publicznej, zostanie przeprowadzona porządna debata ekspertów na argumenty, której finałem będzie ogólnonarodowe referendum, a którego wynik zostanie uznany przez wszystkie partie wchodzące w skład bloku. Innymi słowy szeroki blok zobowiązuje się do przekazania decyzji w sprawie aborcji obywatelom i do przypilnowania, by ich głos stał się prawem.
Na zarzuty, które pojawią się na pewno, że "to oczywistość" i nie ma nad czym dyskutować, odpowiem, że Irlandia, dojrzała demokracja i zamożny kraj zachodniej Europy, poszła drogą referendum i wcale nie uznano tam, że to zbyt oczywiste.
Czytelnik
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
U nas też politycy nie mogą niczego zmienić. Sytuacja jest nie do rozwiązania przez polityków.
Łamaniem prawa, praw człowieka jest zakaz aborcji! Prawo do legalnej aborcji jest prawem do ochrony zdrowia!!!
Zakaz aborcji - również ze wskazaniem społecznym oznacznacza prawny zakaz dostępu do opieki medycznej.
Tylko w Polsce udało się wmówić społeczeństwu, że aborcja jest światopoglądem.
Aborcja to nie światopogląd, ani sumienie - aborcja to prosty zabieg medyczny, bez żadnych następstw dla zdrowia kobiet - w warunkach klinicznych trwa 2 minuty.
Polkom posiadane od 1956r prawo do legalnej i bezpiecznej aborcji - prawo do ochrony zdrowia, zostało barbarzynsko odebrane w „wolnej” Polsce. W PRLu Polki miały więcej praw niż dziś w kraju należącym do Unii Europejskiej. Nie tylko wstyd, ale ogromna hańba.
Do fundamentalnych zasad Unii nalezy niezależność judykatywy, jako instytucji gwarantujących stabilność demokracji, praworządnośc, prawa podstawowe, czyli prawa człowieka, poszanowanie i ochrona mniejszości.
Polska pod wpływem fundamentalistow katolickich wypadła z kręgu jakiejkolwiek cywilizacji.
Prawa reprodukcyjne zawsze sa wymiarem stopnia cywilizacji społeczeństwa. Nawet w islamskiej Turcji aborcja bez podania wskazania jest legalna do 10 tyg. Aborcja ze wskazaniem embriopatologicznym jest legalna nawet w krajach muzułmańskiego fundamentalizmu - Iranie i Arabii Saudyjskiej.
W 1993r rozpoczęło się piekło Polek. Dziś - fanatyzm katolickich fundamentalistów zabija Polki. Sejm powinien zajmować się ochroną zdrowia i życia Polek, a nie zabijaniem Polek.
Chyba nie stać nas na komfort stawiania warunków.
On bezkompromisowo walczy o większą sprawę w imię wartości wyższych, więc bohatersko może powtórzyć paniom, o które walczy "Zapewne wiele z was umrze ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów".
Nie stać nas na to aby Polki jako jedyne Europejki pozbawione były prawa do ochrony zdrowia, prawa do opieki zdrowotnej, musiały umierać bez pomocy lekarskiej jak Iza z Pszczyny lub Ania ze Świdnicy.
"Prawa podstawowe nie podlegają referendum!!!" A jaka drogę ustanowienia prawa proponujesz, bo głosowanie w parlamencie pewnie tez Cię nie zadowoli ?
Dekret królewski. Albo rewolucyjny.
Mnie raczej interesuje w jaki sposób ustalimy listę 'praw podstawowych'. I co będzie jak ktoś uzna że podczas ustalania tej listy taka to a taka grupa nie była reprezentowana i trzeba ją ułożyć ponownie?
Bo co do aborcji to akurat zwolennicy i przeciwnicy są zgodni - temat nie podlega referendum bo MOJE zdanie jest 'prawem podstawowym'.
oni nie mają żadnego planu B. Nie i koniec. To jest ich "rozwiązanie". Trochę żalosne, bo jeśli rzeczywiśćie leży im na sercu los tych biednych kobiet męczonych przez katolickich fundamentalistów, to szukaliby rozwiązania. Ale ich stać na veto i pójście po trupach. Dosłownie.
Nie masz racji, bo istnieje Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Polska jako jedyny kraj - już za pierwszych rządów J.Kaczyńskiego w 2007r jej nie podpisała. Tusk tez uklęknął przed biskupami i nie dotrzymując obietnicy wyborczej - tez nie podpisał. Nawet w drugiej kadencji.
W 2008r L.Kaczyński twierdził, że ograniczenie ochrony Karty praw podstawowych dla polskich obywateli to „rozwiązanie, które będzie najlepsze dla narodu, dodając iż postanowienia Traktatu związane z wiarą katolicką muszą zostać tak mocno zabezpieczone, jak to w prawie świeckim jest możliwe”.
Polska jest jedynym krajem w UE, który nie gwarantuje obywatelom praw podstawowych, przez tchórzostwo polityków przed klerem.
Prof. Marek Safjan twierdzi, że powodami ograniczenia Karty dla polskich obywateli są „fobie i przesądy” oraz niezrozumienie podstaw konstrukcji prawa wspólnotowego.
Genezą takich zachowań jest fanatyzm Wojtyły i Półtawskiej - to oni ugruntowali obsesję polskiego kościoła na temat aborcji i na temat zygoty, obsesję do zaglądania ludziom w łóżka. Półtawska, przyjaciółka i doradczyni Wojtyły, napisała po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji - "Po sześćdziesięciu latach wreszcie zwycięstwo, tego pragnął Ojciec Święty Jan Paweł II; jestem bardzo szczęśliwa, że tego dożyłam".
Fanatyzm katolickich fundamentalistów zabija Polki - pora z tym skończyć.
Pora skończyć takie precedensy, ze polscy obywatele nie maja równych praw w UE. Chyba nie chcecie wszyscy - prawa podstawowe dotyczą również mężczyzn, pozostawać jedynymi obywatelami drugiej kategorii w UE na życzenie biskupów?
Żaden plan B nie jest potrzebny - jedynie podpisanie Karty, nie potrzebne ani referendum, ani głosowania w Sejmie. Unia jest gwarantem naszych praw obywatelskich.
Jakie znaczenie ma twoja diagnoza? W jaki sposób przybliża nas do rozwiązania problemu z ewidentną niemocą klasy politycznej? Jak proponujesz ten problem ugryźć? Pytam, bo wspólny blok, który po wyborach ogłasza referendum , to jest jakieś rozwiązanie. Nie chcesz tego rozwiązania, ponieważ masz jakieś powody. W takim razie co proponujesz?
Juz to napisałem, czytaj ze zrozumieniem - podpisanie Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej!!!
no tak, zapomniałem dodać, że interesuje mnie rozwiązanie w obecnej sytuacji, a nie wyimaginowanej rzeczywistości równoległej, w której buńczuczni zwolennicy idealizmów mają całe armie oddanych rycerzy gotowych oddać życie za ideę.
Gdyby feministki sprzed 100 lat walczące o prawa wyborcze dla kobiet były tak pryncypialne jak @style, to kobiety do dzisiaj nie miałyby praw wyborczych, no bo przecież nie do przyjęcia byłoby, żeby te prawa przyznali im faceci.
'istnieje Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej'
Która była głosowana - a więc jak widać jak najbardziej można głosować w sprawach dotyczących praw człowieka...
W obecnej sytuacji to rządzi PiS! List czytelnika, który jest tu komentowany, odnosi się do czasu „po wygranych wyborach”.
Wiec wszystkie twoje dywagacje pozostają nieistotne.
O czym Ty piszesz? Jak gostek/kobita zupełnie bez klasy może stanowić klasę?
Dla mnie to zbiór obrzydliwych [tu każdy może wstawić dowolne możliwie najbardziej dosadne albo obraźliwe określenie].
Po drugie, jak wskazują wyniki sondaży i wieloletnie trendy, z referendum wyjdzie powtórka zgniłego kompromisu, co dla sporej części wyborców jest absolutnie nie do przyjęcia. Lewica i PO przyjmując taki wynik zostałyby uznane za formacje kunktatorskie i zdradzieckie przez zwolenniczki i zwolenników aborcji na życzenie. Na taki wynik nie mogłaby się też zgodzić kościółkowa prawica, która powoli dąży do całkowitego zakazu skrobanek (a potem także antykoncepcji - to chyba oczywiste?).
Po trzecie, na decydowanie o podstawowych prawach człowieka w drodze referendum nie godzą się ani ci spod lewej, ani ci spod prawej ściany. Dla jednych skrobanka, to elementarne prawo kobiety, dla drugich to morderstwo.
Ale w takim razie należy konsekwentnie uznać że o 'prawach człowieka' nie może decydować ani referendum, ani głosowanie w sejmie (bo co, obywatele nie mogą decydować co jest prawem człowieka, a posłowie już mogą?). Pozostanie chyba rzut monetą.