Pokój nauczycielski, to sekcja, którą chcielibyśmy jak najczęściej gościć na łamach „Wyborcza to Wy”. Publikujemy tu listy nauczycieli z całego kraju o polskiej szkole w 2018 r. Czekamy na Wasze historie, obserwacje, przemyślenia. Zapraszamy do dyskusji nauczycieli, rodziców, uczniów. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Listy do „Wyborczej”. To dorośli nawalili. - bolesne wyznanie nauczycielki w szkole integracyjnej, która od września zostawi swoją klasę
Uczę w dużym zespole szkół w wilekim mieście. 800 uczniów, gimnazjum i liceum w dwóch budynkach, w gimnazjum oddziały integracyjne. Jestem wychowawczynią w jednym z integracyjnych oddziałów. Praca w mojej klasie nie jest łatwa, to co prawda grupa tylko dziewiętnastu osób, ale wśród nich są dzieciaki z niepełnosprawnościami intelektualnymi, fizycznymi, sprzężonymi, z autyzmem, zespołem Aspergera. Jak to wśród nastolatków – grupa dość mocno podzielona, ten nie lubi Karola, tamta nie lubi Kasi, Michał nie będzie siedział z Wojtkiem, za to Alicja nie usiądzie z nikim poza Karoliną. Każdy dzień to także próby pomocy im w życiu, rozwiązywanie problemów, rozmowy. Pielgrzymują do mnie na przerwach, żeby się wyżalić, wypłakać, poprosić o radę, poskarżyć, przytulić.
Mają 15 lat albo nawet jeszcze niecałe i choć rosną i dojrzewają szybko, cały czas widzę w nich dzieciaki, które potrzebują mnóstwo wsparcia. Staram się im je dawać, także w wolnym czasie.
Lubimy się bardzo, choć nasza wspólna egzystencja często jest trudna. Jestem ich drugą wychowawczynią. I, niestety, nie ostatnią.
Jestem jedynym nauczycielem kontraktowym w naszej szkole. W związku z likwidacją gimnazjum jestem pierwszym nauczycielem w kolejce do zwolnienia. Klasy, które uczę, przejmą inni nauczyciele, mianowani i dyplomowani, którzy w szkole zostaną. Jestem w o tyle szczęśliwej sytuacji, że mogę przejść do innej szkoły. Będę miała pełen etat. To komfort, na który wielu nauczycieli w sytuacji podobnej nie może liczyć.
Ale ja nie o tym.
Moja klasa będzie miała od września trzeciego wychowawcę. O tym, że te dzieciaki, którym tak bardzo ciężko radzić sobie z emocjami, problemami, relacjami z rodzicami i znajomymi, po raz kolejny będą się przyzwyczajać do nowego człowieka.
I Ola z zespołem Aspergera, której tak ciężko się zaadaptować w grupie i która tak się przywiązuje do ludzi, i Michał, który wyznał mi, że jest gejem, i Julia z niepełnosprawnością intelektualną, i Kasia, która tak bardzo mnie lubi, że chodzi teraz i płacze na lekcjach.
I tych pozostałych kilkunastu fajnych ludzi będzie kolejny raz przechodziło przez to samo. A rok później, jak skończą gimnazjum – znów.
Nie powinno tak być. Te dzieciaki powinny mieć spokój i pewność, że dorośli zapewnią im komfort uczenia się i dorastania. Że nie będzie się co rok wszystko zmieniać jak w kalejdoskopie. Nie mają tego, bo dorośli nawalili. Nie pierwszy już zresztą raz. Wchłoną to, nauczą się, że tak już jest, trudno. Nikt nie przejmie się ich emocjami, bo przecież na papierze wszystko jest w porządku. Wszystko gra. Słupki się zgadzają. Przecież nikt nie traci pracy.
Pomóż siódmoklasistom, podpisz petycję, aby kuratoria ujawniły informacje o liczbie klas [akcja Koalicji NIE dla Chaosu w Szkole]
Jako Koalicja NIE dla Chaosu w Szkole przygotowaliśmy i udostępniamy petycję do minister Anny Zalewskiej wzywającą do zobowiązania kuratorów do podania informacji o liczbie klas i profili w poszczególnych szkołach w roku szkolnym 2019/20. Te informacje, kluczowe z punktu widzenia dzieci i rodziców, powinny być znane przed 1 września br.
W wyniku wprowadzonej reformy edukacji rekrutacja do szkół ponadpodstawowych w 2019 roku obejmie tzw. skumulowany rocznik, czyli dzieci urodzone w latach 2003-05.
Od momentu ogłoszenia założeń reformy zwracaliśmy uwagę na problem drastycznie zmniejszonych szans ponad 720 tys. młodych ludzi na dostanie się do wymarzonych szkół i klas o wybranym profilu.
Z publikacji prasowych wiemy, że samorządy jako organy prowadzące już teraz planują liczbę klas i rodzaj profili, jakie zostaną utworzone w szkołach średnich w przyszłym roku.
Zebranie tych danych i podanie do publicznej wiadomości przed 1 września 2018 r. przez kuratorów jest bezwzględnie konieczne, umożliwi bowiem uczniom lepsze przygotowanie się do pokonania ważnego edukacyjnego progu, a szkołom przeprowadzenie efektywnego i przejrzystego procesu rekrutacji.
Po zakończonej zbiórce petycję złożymy w MEN, odpowiadając tym samym na prośby zaniepokojonych rodziców.
Link do petycji.
---
Czekamy na Wasze opinie, historie. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To są dzieci, które choć niczym nie zawiniły, są kozłami ofiarnymi przeprowadzonej w nagłym trybie nieprzemyślanej zmiany struktury szkół. Bez namysłu, bez skrupułów i bez liczenia się z konsekwencjami. I choć według deklaracji szefowej resortu wszystko "wszystko się udało", to z perspektywy tysięcy polskich szkół wygląda to zgoła inaczej.
Pokrzywdzeni są przede wszystkim uczniowie klas VII, którzy przecierają szlaki. Na nich testowane są nowe podstawy programowe, dziś już wiemy, że jeszcze bardziej nieudane niż się rok temu spodziewaliśmy. Oni uczą się w przepełnionych do granic możliwości szkołach, na nich będzie wypróbowany nowy egzamin po VIII klasie.
Ale w równie złej sytuacji są dwa ostatnie roczniki gimnazjalne. Choć mają swoje stare podstawy i jasność co do egzaminu na koniec, to uczą się w warunkach frontowych. Ich wychowawcy i nauczyciele zmieniają się i będą się zmieniać. Na edukacji tych dzieci nikomu nie zależy - ich szkoły przestają przecież istnieć. Nikt już niczego nie podsumuje, żaden dyrektor nie będzie rozliczony.
Obie te grupy uczniów mają zresztą potrójnego pecha. Bo poza wadliwą edukacją teraz, czeka je równoległa rekrutacja do szkół średnich w roku 2019, która - obym się myliła - będzie walką na śmierć i życie o miejsca w szkołach ze średniej półki. Dlatego apel o podpisanie petycji jest ważny - przeprowadzona w porę kalkulacja może pomóc w poszerzeniu oferty dla tych dzieciaków.
Pamiętajmy jednak - nawet jeśli rekrutacja zakończy się w miarę szczęśliwie, to i tak przykładowy Jaś i Kasia, już uczniowie szkoły średniej, nadal będą obrywać. Bo ruchy kadrowe w roku 2019 obejmą licea. Po powiększeniu liczby klas dyrektorzy będą szukali nauczycieli. I będą z tym mieli wielki problem. Bo już dziś mają - warszawski dyrektor dobrego liceum nie ma żadnego wyboru: szukając fizyka czy informatyka gotów jest zatrudnić każdego, kto się zgłosi. Nasze dzieci, ciężko doświadczone w VII i VIII klasach oraz dogasających gimnazjach teraz w szkołach średnich będą doświadczały tych samych złych skutków "reformy": przepełnień, fatalnych planów lekcji i ciągłych zmian nauczycieli. Prawdziwych eksperymentów kadrowych - bo część uczących ich nauczycieli będzie pierwszy raz w życiu przygotowywała do matury (a właściwie do dwóch matur według dwóch różnych podstaw programowych). A pozostali będą tak obłożeni godzinami i zmęczeni chaosem, że też wiele od nich nie należy oczekiwać.
Tak, my dorośli zawiedliśmy na całej linii...
Z pewnością nie będzie zbyt wielu chętnych nauczycieli do zatrudnienia się na czas podwójnego rocznika, a ci którzy się zdecydują będą poszukiwać stałej pracy. Na pewno nawet w dobrych liceach będą klasy, w których nauczyciele z różnych przedmiotów będą zmieniać się jak w kalejdoskopie. Oczywistym jest, że poziom nauczania spadnie.
A dlaczego dorośli zawiedli dzieci ? Dlaczego pozwolili skrzywdzić swoje dzieci ?
---
Podanie tych danych do publicznej wiadomości kilka tygodni przed wyborami samorządowymi to strzelenie sobie gola samobójczego. PiS na to nie pójdzie, nigdy.
A dziennikarze jeszcze napiszą tłustym drukiem.... litosci... czy to fakt czy wyborcza?
No pewnie, bo tak łatwo zidentyfikować anonimową szkołę