To miejsce nazywamy pralką. Do końca czerwca nie ma co nawet próbować tu spływać. A i teraz, pod koniec sezonu, trzeba walczyć o przeżycie - mówi Ben.
Tekst był opublikowany w „Gazecie Wyborczej" 26 października 2000 r.
W pontonie czujesz się tak, jakby ktoś wsadził cię do pralki i wcisnął "wirowanie". Albo jakbyś zjeżdżał w dół na szczycie lawiny. Pod tobą dziki, morderczy żywioł, a ty zawsze na górze. Zawsze, o ile trzymasz się reguł - mówi instruktor Carsten Podhel, który w dół rzeki Kolorado spływa przez 500 godzin rocznie
Chlust! Pierwsze uderzenie fali i wszyscy jesteśmy mokrzy. Na nic zdały się specjalne, nieprzemakalne kurtki. Zimna woda wdarła się wszędzie. A najgorsze, że mamy jej pełne usta, a w zębach zgrzyta piasek.
Wszystkie komentarze