Pojedynek wszech czasów, w którym Muhammad Ali boksował z George Foremanem, obejrzał co czwarty mieszkaniec Ziemi.

Kontrowersyjny promotor Don King nie mógł zorganizować tej walki w Nowym Jorku - w USA nie miał ani prestiżu, ani dostępu do wielkich pieniędzy. Za to nie brakowało mu determinacji. Skontaktował się z Fredem Weymarem, amerykańskim doradcą dyktatora Zairu (wtedy tak nazywała się dzisiejsza Demokratyczna Republika Konga) Mobutu Sese Seko, który przekonał Mobutu, że rozgłos, jaki wygeneruje pojedynek, pomoże reżimowi. King twierdził, że część wydatków pokrył także libijski dyktator Muammar Kaddafi. Walka stała się dumą całej Afryki.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Więcej
    Komentarze
    Miałem okazję oglądać tę walkę. Kibicowałem Foremanowi.
    Podzczas IO w Meksyku zdobył złoty medal w wadze ciężkiej, pokonując wszystkich rywali przed czasem, oprócz Lucjana Treli, z którym stoczył pojedynek w I rundzie wygrywając na punkty, i to niejednogłośnie (4:1).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Uchacha, w RPA rumble in the jungle oznacza w slangu, że musisz pręęędziutko do toalety :-))))
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Kto nie widział tej walki,niczego nie widział! A dzisiaj ludzie emocjonują się MMA...
    już oceniałe(a)ś
    18
    0