Polacy wygrali 2:0, ale pierwszego gola strzelili dopiero w 72. min, w dodatku z rzutu karnego. - W czerwcu druga połowa meczu w Mołdawii [przegranego 2:3] była straszna, wstydliwa. I to nawet porównując do słabej pierwszej połowy meczu z Wyspami Owczymi. Może za bardzo chcieliśmy dobrze wejść w ten mecz? Zawodnicy wyszli na boisko pełni poświęcenia, ale zabrakło chłodnej głowy i cierpliwości w przenoszeniu gry w pole karne rywali. Ale rzeczywiście pierwsza połowa nie spełniła moich oczekiwań. Po przerwie udało nam się grać piłką po ziemi, wygrywaliśmy pojedynki jeden na jeden, stworzyliśmy sobie okazje. Tak to już jest w piłce, że gdy przeciwnik zostaje zepchnięty do obrony, to są z tego akcje bramkowe. Wynik więc jest sprawiedliwy - mówił po meczu trener Santos. - Nie da się tego porównać do meczu z Mołdawią, gdy straciliśmy trzy gole z zespołem, który nie ma prawa strzelić gola drużynie takiej jak Polska - dodał.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
- - - - - - -
Megalomania level max.
Mówią, że nie ma już w Europie słabych drużyn.
Nieprawda.
Polska jest słaba.
z półamatorami ... Gdyby nie ten przypadkowy karny to skończyłoby się 0-0.
Nie da się tego oglądać.
I ta bramka rywali gdyby była trochę większa... Poza tym powinna być niżej.
I życzenia składane przez sprawozdawców żonie Lewandowskiego. Poziom sprawozdawców odpowiedni do poziomu meczu.
Żenuła na całego.