Na trawie w Birmingham Magdalena Fręch prowadziła 1:0 w setach i 4:0 w gemach w meczu z Jeleną Ostapenko. I przegrała.

- Oh, fuck... - takimi słowami Magdalena Fręch rozbawiła publiczność w czwartek na korcie, po zwycięskim meczu z Soraną Cirsteą. Była pytana o przebieg trzeciego seta, o to, co czuła i myślała, gdy tak doświadczona rywalka jak Cirstea zaczęła odrabiać straty. Polka wygrywała 4:1, dwa gemy później było już 4:3. Tego dnia skończyło się szczęśliwie, Fręch wygrała decydującą partię 6:4.

Dzień później szczęśliwego finału już nie było, a pościg rywalki był znacznie efektowniejszy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ostapenko to Ukrainka z łotewskim obywatelstwem. Wyjątkowo antypatyczna zawodniczka.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Wziela niestety niechlubny przyklad z reprezentacji polskich kopaczy pilki.Prowadzic 4:0 i 40:0 i przegrac.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Forma Magdy rośnie. Miło patrzeć. Dokładnie odwrotnie jest z inną Magdą i Hubertem.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Kolejna tenisistka nabrała się na teatrzyk Ostapenko.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Niestety nigdy nie zostanie Igą bis. Żal.
    już oceniałe(a)ś
    1
    6
    Szkoda. Ale fajnie, że walczyła. Mało brakło. Mimo wszystko gratulacje, bo z byle kim nie przegrała
    już oceniałe(a)ś
    10
    0