Korespondencja z Kiszyniowa
Tuż po zakończeniu meczu Santos oraz Piotr Zieliński stanęli przed telewizyjnymi kamerami. Wypowiedzieć się mogli dopiero po tym, gdy doprowadzeni do szewskiej pasji kibice reprezentacji Polski przestali ich zakrzykiwać. - Przeproś! - żądali od Zielińskiego, uspokoił ich dopiero jeden z reporterów TVP.
Santos był wyraźnie przybity. - Nie wiem, co powiedzieć. Mówiliśmy, że trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, mieć odpowiednie podejście do tego meczu. I tak było w pierwszej połowie, gdy graliśmy dobrze, agresywnie, strzeliliśmy dwa gole. W przerwie mówiłem piłkarzom, że jesteśmy na dobrej drodze, że trzeba utrzymać poziom. Tymczasem w drugiej połowie zniknęliśmy... Nie ma na to żadnego wytłumaczenia - mówił selekcjoner.
Wszystkie komentarze
I tak pół biedy, że Mazurek ma dość leniwe tempo - po odśpiewaniu takiej Marsylianki albo hiszpańskiego Marcha Real chłopaki dostaliby zadyszki już po kwadransie pierwszej połowy.
Prowadzili do przerwy 2:0 , więc postanowili dowieźć wynik do końca.