- Sędziowie oglądający ten mecz w telewizji, sami byliśmy na początku zdezorientowani - opowiada inny polski arbiter Rafał Rostkowski. - Kilka osób dzwoniło do mnie i napisało, próbując ustalić, co się właściwie wydarzyło. To dowód, że spalony w trzeciej minucie meczu Katar - Ekwador był bardzo trudny do wychwycenia gołym okiem. Tymczasem półautomatyczny system oceny spalonego pokazał, jak było naprawdę.
Wszystko wydarzyło się już na początku spotkania. Napastnik Ekwadoru Enner Valencia zdobył gola po błędzie bramkarza Kataru. Po analizie VAR włoski sędzia Daniele Orsato nie uznał bramki z powodu spalonego. Kibice na całym świecie byli w szoku, nikt nie rozumiał decyzji arbitra.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dlaczego miałby dostać??
zgodnie z nowymi przepisami karny i żółta kartka to maksymalny wymiar kary w takiej sytuacji (przepis wprowadzono żeby nie karać dwa razy za to samo)
Zauwazyliscie ten absurd - druzyna strzela bramke i nikt sie nie cieszy, tylko wszyscy jak zahipnotyzowani patrza na sedziego, ten patrzy na tych od VAR i juz po 5 minutach mamy werdykt - gola nie bylo, bo napletek napastnika byl centymetr przed kolanem obroncy.
Pilka umiera.
Nie było by erekcji, byłby ważny gol.
Jęczysz. W rugby VAR jest stosowany od lat i jakoś nikt nie marudzi o "zabijaniu ducha gry".
a co to jest rugby?
No może wicemistrzem...