Mediolan-San Remo to jeden z pięciu "monumentów": jednoetapowych wyścigów klasycznych z historią sięgającą czasów narodzin współczesnego kolarstwa na początku XX wieku. Dwa z nich odbywają się w Belgii, dwa we Włoszech i jeden we Francji. I choć dziś większą popularnością kibiców cieszą się wielkie, trzytygodniowe wyścigu etapowe na czele z Tour de France, monumenty wciąż są ważnym punktem w kalendarzach gwiazd peletonu.
A już zwłaszcza Mediolan-San Remo, pomnikowy do potęgi, z trasą liczącą sobie prawie 300 km – kiedyś w kolarstwie to był standard, dziś taki dystans to relikt dawnych czasów, gdy mniej liczyła się atrakcyjność dyscypliny w telewizji. Zawodnicy jechali więc w sobotę przez sześć godzin monotonnie, z nóżki na nóżkę, wiedząc doskonale, że sprawa rozstrzygnie się na dwóch podjazdach: Cipresa i Poggio. Tam miał atakować wielki faworyt, Słoweniec Tadej Pogacar (UAE Emirates), który w tym sezonie wygrywa wszystko: jego łupem padły dwa duże wyścigi etapowe UAE Tour i Tirreno-Adriatico, a także ważny klasyk Strade Bianche. Wiadomo, że wielką formę szykuje dopiero na Tour de France, który wygrywał dwa razy. A nie ma jeszcze 24 lat!
Wszystkie komentarze
A ja nie
sport.tvp.pl/33822999/pamietacie-nogi-polskiego-kolarza-to-jest-cos-jeszcze-mocniejszego
Twoje nogi wyglądają tak samo, różnica to tylko warstwa tłuszczu, bo pod nią są mięśnie i żyły. Kolarze mimo iż przed rozpoczęciem wielkiego touru mają bardzo niski poziom tłuszczu to i tak chudną podczas wyścigu pomimo że jedzą cały czas. Wystarczy tydzień pączków i tv aby nóżki znów były piękne i gładkie....
Nie była potrzebna i nie wiadomo czy się przyjmie. Różnica wagi wcale nie jest taka mała
Kiedyś z ciekawości to sprawdziłem - zjechałem bez pedałowania z tej samej asfaltowej góry raz z podniesionym siodełkiem i raz z opuszczonym a potem porównałem V max w apce. Z opuszczonym siodełkiem jechałem 6km/h szybciej i to tłuszczakiem, który z definicji jest szybki jak dryf kontynentalny. 6km/h więcej przy zjeździe nie jest potrzebne w kolarstwie? ;)