Djokovicia zatrzymano w środę na lotnisku Tullamarine w Melbourne po przylocie rejsowym samolotem z Dubaju, oficjalnie z powodu błędu proceduralnego przy wypełnieniu wizy - wypełnił zły formularz. Cofnięto mu wizę i zatrzymano w hotelu dla azylantów, gdzie do poniedziałku ma oczekiwać na decyzję sądu o deportacji lub wpuszczeniu do Australii.
Ale za tą decyzją stała inna – Djoković przyleciał do Melbourne uzbrojony w specjalną zgodę zwalniającą go ze szczepienia, wydaną po dwustopniowej ewaluacji w niezależnych komisjach medycznych. I tu Serb dostał się między młot a kowadło.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Już odpowiadam: tak samo jak Kur...ski Jacek
Jeżeli zgodnie z procedurą złożył formularz przed 10 grudnia to pozytywny wynik testu z 16-17 grudnia jest zdarzeniem obojętnym (jedyna możliwość to dołączenie 17 grudnia aneksu do wniosku).
W dniu przekraczania granicy dokumenty mówią, że nie spełnia przepisów hrabstwa Victoria.
Przepisy krajowe wymagają, aby wjeżdżający był zaszczepiony Djoković tego warunku na pewno nie spełnia.
Ale jest do rozważenia kilka elementów,
czy NAJPIERW okłamał (raczej TAK) - deportować i nie ma powodu by rozważać inne okoliczności ,
czy NAJPIERW złożył poprawny wniosek (raczej NIE) ,
czy Sąd zgodzi się na przyjęcie aneksu do wniosku (wyniki z 16-17 grudnia)? (po ludzku raczej TAK)
Tu powstaje pytanie jak potraktować okłamanie straży granicznej, czy wystarczy ukarać grzywną?
Życzę sobie, jak i Australijczykom, którzy przez COVID i lockdowny mocno wycierpieli, żeby ten antyszczep nie został wpuszczony do ich kraju.
Pieniadze uderzyły mu do glowy i mysli ze wszedzie sa rządy autorytarne na skinienie jego żądań. Krętactwo od poczatku.