Była sobota, 13 marca. 24-letni Gino Mäder szykował się właśnie do świętowania pierwszego zwycięstwa w zawodowym peletonie, po trzech latach ostrego ścigania się po całym świecie. Poczuł się bezpiecznie, bo jakieś 150 m przed metą siódmego etapu wyścigu Paryż - Nicea zerknął do tyłu, w kierunku grupki jadących za nim pod górę, dystans wydał mu się bezpieczny. Ale kiedy miał zaledwie 50 metrów do mety, przemknął obok TGV. Finiszujący lider wyścigu Roglic (Jumbo-Visma) odebrał Szwajcarowi (Bahrain Victorious) triumf w najtrudniejszym, górskim etapie. - Przestraszyłem się, że dostanę zapalenia płuc od przeciągu, tak szybko przejechał obok mnie - powiedział Mäder, chyba z sarkazmem, i dodał: - W pierwszym odruchu chciało mi się płakać.
Wszystkie komentarze