Niemiec Markus Eisenbichler wygrał kwalifikacje w Planicy. Mistrzostwa świata w lotach bardzo dobrze zaczęli Polacy - żaden nie wylądował przed 215. metrem.

Trener polskiej kadry Michal Doležal zabrał do Słowenii sześciu skoczków, chociaż w kwalifikacjach do konkursu indywidualnego (cztery serie, po dwie w piątek i sobotę) mógł wystawić tylko czterech. Jasne było, że Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły nie odeśle spod skoczni; Czech wybierał między Klemensem Murańką, Aleksandrem Zniszczołem i Andrzejem Stękałą.

I nie był to wybór najmniejszego zła - każdy z tej trójki przed sezonem lub już w jego trakcie zasugerował, że do niwelowania dystansu dzielącego go od polskiej czołówki zabrał się na poważnie. Murańce Doležal wróżył przed sezonem "ścisłą światową czołówkę", Zniszczoł w ubiegły weekend świetnie skakał w Rosji (6. miejsce w sobotę). Czeski trener wybrał jednak Stękałę, który w listopadzie w Wiśle zdobył pierwsze od prawie pięciu lat punkty Pucharu Świata.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Aleksandra Sobczak poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze