Dziewięć reprezentacji rywalizowało w pierwszych zawodach sezonu 2020/21. Grand Prix w Wiśle organizatorzy zamierzali rozegrać bez kibiców i rzeczywiście na terenie skoczni ich nie było, ustawili się jednak w lesie nieopodal, formalnie poza obiektem. Oczywiście w liczbie nieporównywalnej z wielką publicznością kibicującą w normalnych czasach.
Po pierwszej serii prowadzili Niemcy, o 0,7 pkt wyprzedzając Austriaków i o 7,6 pkt Polaków. Spośród naszych reprezentantów najsłabszą odległość osiągnął ten, który w piątek wspaniale wygrał kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego, czyli Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski musiał sobie radzić z trudnymi warunkami atmosferycznymi, rozbieg brał też z niższej belki startowej niż reszta kadry i jako jedyny z Polaków nie przeskoczył punktu konstrukcyjnego skoczni. Do 120 m zabrakło mu półtora metra. Najlepiej wypadł Dawid Kubacki, który skoczył 131,5 m. Piotr Żyła uzyskał 129 m, a Klemens Murańka – skoczek wywołujący największy niepokój wśród polskich kibiców w sobotę – wylądował na 122. metrze.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze