Iga Świątek zaczęła mecz w stylu, w jakim rozbiła w I rundzie Serbkę Ivanę Jorović. Grała z taką pewnością siebie, jakby pochodziła z Nowego Jorku. Jej ataki były przemyślane i precyzyjne. Najczęściej spychała Sevastovą do głębokiej defensywy serią piłek w poprzek kortu, a następnie kończyła atakiem po linii. Skutecznie serwowała, popisywała się instynktem przy siatce. Przełamała rywalkę na 4:2, a seta skończyła w 35 minut.
Przy wyniku 1:1 na początku drugiego seta Świątek miała dwie szanse, by ponownie przełamać Sevastovą. Po jednej z akcji Łotyszka ze złością uderzyła rakietą w kort. I zaczęła grać lepiej. US Open to jej ulubiony turniej w kalendarzu. Trzy i dwa lata temu dotarła w nim do ćwierćfinału, przed rokiem w półfinale przegrała z Sereną Williams. Tutejsze korty pasują do jej stylu gry – agresywnych kontrataków. Od trzeciego gema drugiego seta weszła na wyższy poziom, a Polka zaczęła się gubić. Nie pomogło przeciąganie do maksimum czasu między akcjami.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Gratulacje dla teamu!!!
Świetna? Pod jakim względem?