Kszczot, który tej zimy w hali jeszcze nie przegrał, był zdecydowanym faworytem finałowej rywalizacji. Jak zwykle zaraz po starcie znalazł się na końcu stawki, ale najwidoczniej zaniepokojony wolnym tempem szybko wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do mety.
– Zastanawiałem się, czy tu przyjeżdżać, bo byłem już zmęczony sezonem halowym, ale, jak widać, było warto – uśmiechał się po biegu przed kamerą TVP Kszczot, który miał już na koncie srebrny (2014) i brązowy (2010) medal halowych MŚ. – Starzeję się jak wino, jestem coraz lepszy. To złoto jest spełnieniem moich marzeń – przyznał zawodnik, który medal dedykował swojemu synowi Ignasiowi.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dziekuje!
Kszczot - gratulacje.