- Na razie daję im fory i skaczę z krótszego rozbiegu - żartował Stoch. W ten sposób odniósł się do słabszych prędkości na progu, którymi w Wiśle znacznie ustępował rywalom. Mimo wszystko na inaugurację Pucharu Świata dwa razy stawał na podium: w konkursie drużynowym i indywidualnym. Wszedł w sezon olimpijski tak mocno jak nigdy wcześniej. - Wiedziałem, że nie będzie to dla nas łatwy weekend, bo oczekiwania były duże. Ale wszystko wyszło lepiej, niż się spodziewałem. To dotyczy mnie i całej drużyny - powiedział.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jest jeszcze coś takiego, jak to, że sezon jest bardzo długi a szczytem formy nie będzie Turniej Czterech Skoczni na przełomie roku, tylko Olimpiada w lutym.
Czyli pierwsze koty za płoty. Zajęliśmy dwa drugie miejsca, czyli w sumie pierwsze:)
Forfangowi zdecydowanie powiało pod narty, to jest niemożliwe, żeby miał 10 m większą odległość niż reszta startująca w tej samej serii niby to w tych samych warunkach. Tak samo jak przynajmniej jednemu Norwegowi jeszcze, piszę tu o konkursie drużynowym i o niedoskonałości pomiarów, a raczej przeliczającego je logarytmowi. W konkursie indywidualnym poza Tandem Norwegowie byli dość ciency. Znaczy się bardzo dobrzy, ale niewystarczająco.
Generalnie, Norwegowie kiedy wieje im pod narty są bardzo groźni, nie za bardzo radzą sobie z wiatrem w plecy. W przeciwieństwie do naszych, którzy z reguły z takim wiatrem startują. Ale wtedy i wielu Norwegów musi skakać z takim i wtedy ich nie ma. Nam wieje w plecy w myśl zasady o biednym i wietrze:) A Norwegowie są bogaci:)
O kurde,w przysłowiu jest, że biednemu w oczy?:)