Guillermo Ochoa przesiedział wściekły na ławce dwa mundiale, aż - po meczu z Brazylią - został bohaterem Meksyku. Jeśli w poniedziałek nie puści gola z Chorwatami, awansuje do 1/8 finału.

- Oczywiście, że znam tamtą akcję. Widziałem ją na powtórkach wiele razy - mówił po bezbramkowym remisie z gospodarzami. Jego interwencję po strzale Neymara porównywano z tą, którą uważa się za numer 1 w historii mundiali. W 1970 roku na Estadio Azteca w stolicy Meksyku Pele strzelił na bramkę Gordona Banksa i już podnosił ręce w geście triumfu. Anglik sięgnął piłki. Podobnie było z Neymarem. Ale tak naprawdę Ochoa wykonał w meczu z Brazylią aż cztery interwencje klasy światowej. - To były cztery cudy - komentował napastnik Fred. Luiz Felipe Scolari zapytany, co mu się w meczu najbardziej nie podobało, odpowiedział: - Meksykański bramkarz.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze