Piekło wyobrażam sobie jako odpowiednik meczu Iran - Nigeria: ludzie błąkają się po wydzielonej im przestrzeni bez ładu i składu i nie potrafią sobie przypomnieć, kim są, gdzie się znaleźli, co mają robić - pisze Wojciech Kuczok.

1.

Wola i Ochoa - na nich stoi futbol meksykański. Nazwisko bramkarza, który zatrzymał Brazylię, nie znalazło się w żadnym z notesów skautowskich. Ci, których na niego stać, już nie zapomną, jak on się nazywa; reszta wie, że nie ma po co go zapisywać, skoro właśnie z najzdolniejszego Latynosa w historii piłki korsykańskiej stał się najlepszym bramkarzem świata. Och! Oa - toż to dwa jęki podziwu, jakie wydobywa z siebie każdy napastnik, który śmie testować strzałami golkipera reprezentacji Meksyku; wszyscy rywale idą mu na rękę. Ochoa czeka na swojego Wierzyńskiego - pierwszy naczelny "Przeglądu Sportowego" nie mógł się powstrzymać przed poetycką laurką dla legendarnego Zamorry; mnie brakuje słów, żeby sięgnąć tam, gdzie sięga rękawicami wyciągnięty Ochoa.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze