Czy czarownice mają coś wspólnego z syrenami? Być może, bo do włączenia serialu "To zawsze Agatha" skłoniła mnie pewna piosenka.
Na Drogę Wiedźm weszłam skandalicznie spóźniona, ale wiem, że pójdę nią do końca. Finał najnowszego serialu Marvela wypadnie akurat w Halloween, zdążycie więc jeszcze go nadrobić. Mam nadzieję, że będziecie się bawić tak dobrze, jak ja.
Marvel przez kilkanaście lat dominował w popkulturze za sprawą kinowego Marvel Cinematic Universe z komiksowymi superbohaterami występującymi na zmianę solo i w stadach. Jednak gdy zaczęto MCU poszerzać o seriale, coś się popsuło. Także z filmami. Zalał nas ekranowy "content", zrobiony na szybko i byle jak, byle dużo. Z kilkunastu seriali od początku do końca obejrzałam dwa: „Hawkeye’a" i „Ms. Marvel", bo miały dobrze napisane i dobrze zagrane nieoczywiste bohaterki i całkiem ciekawy drugi plan (m.in. Florence Pugh i Piotra Adamczyka). Resztę porzucałam na różnym etapie, znudzona albo rozczarowana, w końcu przestałam oglądać w ogóle.
Wszystkie komentarze
Natomiast sam serial zaskakująco udany. Da się go obejrzeć bez znajomości WandaVision, ale po co? To też była udana produkcja, a wątek synów Wandy jest ważny zarówno dla tego spinoffa i coraz bardziej prawdopodobnej kontynuacji.
Natomiast warto by też wspomnieć o żenującym polskim tłumaczeniu, które za wszelką cenę chce być zabawniejsze od oryginału oraz zaskakująco słabym dubbingu z fatalną Dereszowską na czele. Włączyłem z ciekawości i wyłączyłem z niesmakiem.
Akurat pojawia się to jedynie w tytule tekstu i jest żartobliwą metaforą, a Ty oczywiście wziąłeś to dosłownie. Literalizm to już nie choroba, to epidemia.
Tak, właśnie. Wziąłem dosłownie, lol.
Cały tekst na miarę wyznań egzaltowanej nastolatki. Dział kultury wyborczej to w połowie materiały promocyjne, a w połowie żenujące wypociny jak ten tekst. Bardzo to przykre.