Tragicznie zmarłą producentkę Sophie Xeon żegna album "SOPHIE", dokończony przez rodzinę i przyjaciół. Miły gest, choć artystycznie nie jest to rzecz na miarę muzyki tworzonej przez główną bohaterkę płyty.

Płytę „SOPHIE" otwiera ponad czterominutowy dźwiękowy koszmar, zatytułowany adekwatnie do umiejscowienia i zawartości: „Into (The Full Horror)".

Na przepływające nisko i sennie zimne fale syntezatorów nakłada się dalekie, wściekłe szczekanie. Podobno Sophie przed jednym z koncertów utknęła na parkingu klubu, w towarzystwie niezbyt przyjaźnie usposobionych psów. Zamiast uciec albo próbować je uspokoić, nagrała ujadanie i zrobiła z niego ten utwór.

Psy więc szczekają, a karawan jedzie dalej.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Małgorzata Bujara poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Panie Jarosławie to produkt AI
    już oceniałe(a)ś
    2
    8
    'SOPHIE' to był mężczyzna.
    już oceniałe(a)ś
    9
    17
    Czy dobrze zgaduję, że ta recenzja nigdy by się nie ukazała gdy koleżanka Sophie nie była po prostu przebranym mężczyzną, a Wyborcza nie miała pie...a na tym punkcie. Jeżeli byliście w stanie posunąć się do nazwania muzyków tak wielkich jak George Michael i Freddie Mercucury jednymi z przedstawicieli gay popu, obok jakieś smarkuli w tęczowej spódniczce, to już dalej na drodze swojego zidiocenia nie zabrniecie.
    już oceniałe(a)ś
    6
    15
    „Sophie pamięci taneczny rapsod”. Po jakiemu to?
    @tomek256
    A słyszałaś o czymś takim: “Bema pamięci żałobny rapsod"?
    już oceniałe(a)ś
    24
    1
    @Jaga54321
    za dużo wymagasz
    już oceniałe(a)ś
    2
    0