W XXI wieku opera to miejsce dla wszystkich. Także dla tych, którzy nie chcą założyć garnituru.

Wojciech Szot: Specjalista od opery, ale też fan Eurowizji i osoba znająca dziesiątki piosenek disco-polo. Jak to wszystko łączysz?

Marcin Bogucki, muzykolog i kulturoznawca: Dywersyfikuję swoje zainteresowania! Rzeczywiście wszystkie te rzeczy interesują mnie w podobnym stopniu. Zapomniałeś jeszcze o Konkursie Chopinowskim, a to wcale nie tak daleko od Eurowizji. Jedno i drugie wydarzenie jest konkursem muzycznym, w obu przypadkach ciekawe są kwestie dotyczące płci i narodowości osób uczestniczących.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    W późnych dziewięćdziesiątych moja punkowa załoga w ramach odchamiania się chodziła do opery w obowiązkowych czarnych, powyciąganych i dziurawych swetrach.
    Nie bez pewnego zaskoczenia czuliśmy się akceptowani, a nawet kilka razy weszliśmy za darmo na niebiletowane ;) miejsca na schodach.
    już oceniałe(a)ś
    21
    2
    W takim wywiadzie jak szczur na otwarcie kanału można było zastąpić jak stróż w Boże Ciało. Niestety tym porównaniem pan redaktor sprawił, że całość straciła dla mnie strawność.
    @AgnieszkaC
    mam takie samo odczucie. to lewacka propaganda.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    @AgnieszkaC
    A dla mnie to właśnie ożywcze. Stróż w Boże Ciało jest tak wyświechtane, że może czas na nowy frazeologizm. Ja uwielbiam takie oddolne smaczki i innowacje językowe
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    "Wystrojony jak szczur na otwarcie kanału"? Co to za język?
    Liberalizacja i odelitaryzowanie opery to prosta droga do pauperyzacji i upadku. Opera to elitarność sama w sobie. Tego w niej szukają ludzie i taka powinna pozostać. przyjście w dżinsach? jasne, nikt cie nie wyrzuci, ale odrazu widać who is who.
    @micser1990
    To wybierz się do opery w Berlinie, Wiedniu czy Dreznie. W dżinsach na najtańszych miejscach najczęściej siedzi najbardziej wyrobiona część publiczności. W Polsce opera to zadęcie, tutaj często chodzi się "do opery", na największych scenach ludzie chodzą na konkretnych dyrygentow, czy spiewakow. A i poziom trochę inny
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @nebbiolo
    Ktoś "wyrobiony", kochający operę, nigdy nie przyjdzie w połatanych dżinsach i dziadowskim swetrze. Kropka.
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @micser1990
    Kompletnie się nie zgadzam.
    A język ożywczy. Operze też by się przydał świeższy język i tematyka. Od sztuczności trochę się dzisiaj odchodzi, od nadętego wizerunku - też. Opera, jak kk, nie chce się zmienić i bardzo na tym traci
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Taka była to dworska sztuka, że niejeden teatr operowy miał wydzielone sektory z miejscami stojącymi dla biedaków... Dworska może była w XVII-XVIII wieku. A że autor nie utożsamia się z opera XIX wieku czyli jej szczytem popularności jest chyba tylko wyrazem jego ignorancji.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    "Czy lud kiedykolwiek chodził do opery?" - "Nie." I od razu wiadomo, że "specjalista" nie ma pojęcia, o czym gada.
    @jentyk2
    Możesz napisać, w którym momencie specjalista nie ma pojęcia? Bo to, że opera była sztuką dworską, a potem burżuazyjną, chyba nie podlega dyskusji?
    już oceniałe(a)ś
    15
    1
    Często chadzam do filharmonii i teatrów. Powiem szczerze, że estetyka wizualna odzieży nie jest dla mnie istotna, bo widok, jakikolwiek by nie był, nie jest doświadczeniem intruzywnym - jak mi się nie podoba to mogę nie patrzeć. Dużo większym problemem jest wyciąganie przez niektórych widzów eleganckiej odzieży, która nie jest prana między jednym użyciem, a drugim i roztacza woń starego zakisłego potu. Nie da się uciec przed tym olfaktorycznym doświadczeniem. Nie da się też uciec i nie słyszeć rozmów, które zakłócają atmosferę oczekiwania na spektakl. Dojrzała publika preferuje rozmowy o chorobach i operacjach i oto czekając na koncert muzyki baroku chcąc nie chcąc wizualizuję sobie haluksy pani która oczekuje przede mną na sprawdzenie biletu. Czyste dżinsy i adidasy to naprawdę nie jest największy problem w teatrze.
    @vito-slav
    Bo to nie są żadne elity tylko pozerzy oraz state dziady które potrzebują jakiegokolwiek kontaktu. To bardzo polskie gadać publicznie o chorobach, dziki kraj.
    już oceniałe(a)ś
    5
    2
    Opera zrobiła się drogą przyjemnością, niestety. Obecnie raczej dla tych z kasą niż tych ze słuchem
    już oceniałe(a)ś
    8
    4
    Nie lubię opery z definicji, bo raz, że tematyka kompletnie niedzisiejsza, dwa - jakoś nie mogę się przekonać do tego, że ludzie zamiast do siebie normalnie mówić, to śpiewają. Śpiew operowy w normalnym dialogu to dla mnie groteska. Nawet jeśli przyjmie się, że taka konwencja - mi ona nie pasuje. Ale już muzyka, w sensie całe partie, plus widowiskowość - jak najbardziej. Wyobrażam więc sobie, że bez problemu zaakceptowałabym twór łączący elementy teatru i opery: dialogi normalnie mówione, a np. myśli wyśpiewywane. Wszelkie innowacje, łączenie z baletem, współczesną oprawą - bardzo pożądane. No i współczesna problematyka, a nie miłość w świecie klas z 17 wieku.
    Twórcy, do dzieła!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0