Polski baryton Andrzej Filończyk jest jednym z kosmonautów w zaskakującej inscenizacji "Cyganerii" w Paryżu. Bohaterów słynnej opery Pucciniego reżyser Claus Guth wysłał w kosmos.

Andrzej Filończyk, który od początku maja występuje w "Cyganerii" na scenie Opery Paryskiej, ma 29 lat i – jako baryton liryczny – z powodzeniem śpiewa główne role na najważniejszych scenach operowych w Europie, a przecież dopiero się rozkręca. Przed nim debiut w Wiener Staatsoper, gdzie wystąpi w efektownej roli Don Giovanniego w operze Wolfganga Amadeusa Mozarta (kwiecień 2024), a pierwszy występ na deskach Metropolitan Opera w Nowym Jorku to tylko kwestia czasu – miało to już nastąpić trzy lata temu, ale na przeszkodzie stanęła pandemia. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jestem dumny, że Filończyk, a nie inny śpiewak o nazwisku Beksa. Filończyk to nowa jakość. Powodzenia huraganowy wietrze!
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Postuluję powołanie międzynarodowej organizacji do ochrony kulturowego dziedzictwa opery przed takimi czynami. Jeśli reżyser chce sobie poeksperymentowac- proszę bardzo. Niech libretto tnie jak chce, niech dodaje dowolne postaci i muzykę reagge- ale niech to potem nazwie: musical na kanwie opery Donizettiego. Ciekawe ilu widzów się na to wybierze.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Muzycznych śpiewu w pozycji na misjonarza.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Kiedy skończy się to gwałcenie oper klasycznych? Poznań, „Napój miłosny” Donizettiego.Myślę: posłucham pieknej muzyki, zespolonej z romantycznym obrazem epoki i strojami. Na miejscu: scenografia z dykty. Na początku dowiadujemy się z głośników że aktorka mil wypadek i lezy w śpiączce, a to co widzimy to jej wizje. Na scenie jeden artysta wpieprza chińskie jedzenie, potem ociera ręce o spodnie. Nagle wbiega na scenę mezczyzna z brodą przebrany za baletnicę- to gwarancja że publiczność będzie rechotać. W oryginalnym scenariuszu takiej Postaci nie ma.
    Inna opera: sopran śpiewa piekną arię kobiety która oddaje rękę mężczyźnie którego nie kocha. Na scenie: zdejmuje kieckę i bluzkę, jej partner zdejmuje koszulę i kładzie się na niej. Ona z rozstawionymi Nogami dalej śpiewa… niedługo zaczną chyba uczyć w szkołach mumuzycznych
    już oceniałe(a)ś
    0
    0