Piotr Beczała i Tomasz Konieczny znów śpiewali w Operze Wiedeńskiej, która od dwóch dekad jest ich domem. Jak wypadli w "Lohengrinie" Wagnera?

Wiedeń kocha tenora Piotra Beczałę. Każde pojawienie się tego artysty na scenie Wiener Staatsoper (Państwowa Opera Wiedeńska) budzi sensację. Artysta jest entuzjastycznie oklaskiwany i traktowany jak gwiazda.

Gdy w niedzielę 16 kwietnia Opera Wiedeńska ogłosiła oficjalnie program nowego sezonu artystycznego 2023/24, organizując przed południem koncert towarzyszący spotkaniu publiczności z dyrekcją, głównym bohaterem tej oprawy muzycznej był właśnie Piotr Beczała.

Na jego widok publiczność zareagowała owacją, a gdy zaśpiewał arię Cavaradossiego „E lucevan le stelle" z „Toski" Giacoma Pucciniego, owacja była jeszcze większa. Jako jedyny z artystów, którzy wystąpili na tym na koncercie (Erwin Schrott, Eve-Maud Hubeaux, Serena Saenz, Malin Bystroem), został poproszony przez dyrektora opery Bogdana Rošcicia o krótką rozmowę.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Bardzo lubie Pani komentarze, pelne elokwencji i znastwa muzyki. Sam bywam czasami w operze w Wiedniu i innych, szczegolnie jednak tu, gdzie mieszkam(polnocne Niemcy), wiec potrafie docenic Pani dobry smak. Takie artykuly to tez super odskocznia od ogolnej brutalnej tresci innych artykulow-szczegolnie dot. afer czy jakichs zbrodni. Prosze o wiecej i pozdrawiam serdecznie
    już oceniałe(a)ś
    42
    4
    pieknie!
    już oceniałe(a)ś
    23
    0
    Widziałem Lohengrina i Piotra Beczałę w MET. Cudo. Mój pierwszy kontakt z operą w życiu i od razu miłość :)
    @m.p.1976
    Tak... Wagner tak czasem dziala...
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Wspaniale!
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    Tosca Beczały-
    magia w czystej postaci.
    Co on robi z publicznością...
    już oceniałe(a)ś
    11
    1
    mała errata, bo Beczała debiutował jako Lohengrin w 2016 roku w Semperoper w Dreźnie.
    Nie wiem, czy Omer Meir Wellber sobie z tą partyturą nie poradził - części publiczności istotnie wydawało się nie podobać jego bardzo dynamiczne podejście do tej muzyki, ale też większość nagrodziła maestra gromkimi brawami. Ciekawie było następnego wieczoru widzieć Parsifala prowadzonego przez Philippe Jordana i słyszeć zupełnie inne do tej muzyki podejście (ale też jest Jordan jednym z najwybitniejszych interpretatorów muzyki Wagnera współcześnie), ale nie powiedziałabym, że Wellber sobie nie poradził.
    Beczała ma wszystko, czego potrzeba Lohengrinowi - jest w nim wrażliwość, siła i pewność, przy ładunek emocji, który potrafi włożyć nawet w krótkie frazy, jest porażający. To, że Konieczny jest wybitnym Telramundem wiadomo od dawna, ale zawsze przyjemnie się go ogląda w tej roli.
    Jedyne, co mi zgrzytało, to inscenizacja Homokiego - przeniesienie akcji do bawarskiej czy tyrolskiej wioski tyleż nie ma sensu dla tej opowieści (która zaczyna się od sporu między księżniczką a hrabią Brabancji, w tle występuje jeszcze król i rycerz świętego Graala), co niczego do niej nie wnosi. Nie wszystko należy rozładowywać akcentami humorystycznymi, pokazywać na siłę dystans czy sprowadzać do żartu. Ze wszystkich tropów, których można było użyć, ten był chyba jednym z najmniej udanych pomysłów. Mam nadzieję, że następna produkcja podejdzie do Lohengrina w ciekawszy sposób
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    To musical byc piekny koncert, bo nie tylko P. Beczala posiada piekny glos( byl doskonaly w Mimi w Paryzu…) , ale E.Schrott czy Ève -Maud Hubeaux tez sa swietni. W Carmen Schrott jest bardzo dobry .
    Brawo dla P.Beczaly, bo wiadomo, ze publicznosc jest zmienna ( ma zle doswiadczenie z Mediolanu…), rezyserzy maja swoich ulubiencow…
    @mirabillis
    W La Scali buczą tzw loggionisti, najczęściej za to, że ktoś ma czelność nie być Włochem, śpiewając włoskie partie (niekoniecznie włoskich kompozytorów, bo pamiętam jak wybuczeli Hampsona za Don Giovanniego), ewentualnie za to, że inscenizacja się im nie podoba. Wiedeńska publiczność też czasem buczy, ale Beczałę kocha, on też nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, więc jemu to raczej nie grozi
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Dzięki za bardzo kompetentny i przekonujący komentarz, zgodny też z moimi odczuciami (byliśmy na tym samym spektaklu). Mam tylko odmienną opinię o dyrygencie. Taki eksplozywny sposób odczytania partytury wydał mi się bardzo nowatorski, może niezgodny z tradycją wykonywania tego dzieła, ale niezwykle dynamiczny i wciągający.

    Bardzo podoba mi się wyrażona w tekście opinia o ewolucji głosu Beczały: tak, w jego śpiewie nie było już słychać tego sentymentalnego, miękkiego tonu, dominowała pewność siebie i siła. Ale wszystko było niezwykle eleganckie i z klasą. Zachwycające!

    Wspomniany w jednym z komentarzy "Lohengrin" z Drezna stanowił moment przełomowy w wagnerowskiej karierze Beczały (śpiewał tam też z Koniecznym, ale rolę żeńskie kreowały Nietrebko i Herlitzius, dyr. Thielemann, dostępne na DVD). Dzięki za info o Parsifalu, myślałem o tym, czy się za to nie weźmie. No i o Walterze w "Śpiewakach" też mógłby pomyśleć. Byłoby super!
    @muzon
    Beczała może być najlepszym Lohengrinem obecnie. Nie mamy jakiegoś wybitnego Parsifala (Kaufmann nie jest chyba w najlepszej dyspozycji, na pewno nie jest nim Vogt, Calleja dopiero będzie debiutował w tej partii w Bayreuth), więc być może będzie nim właśnie Beczała. Po Lohengrinie w Bayreuth w 2018 roku byłam pewna, że to jest idealna rola dla niego
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @nenhiril
    No i jest jeszcze Schager, który co prawda woli śpiewać Zygfryda i Tristana, ale Lohengrinem też pewnie jest (byłby?) świetnym.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0