Taka książka jak autobiografia Piotra Beczały, spisana przez austriacką dziennikarkę Susanne Zobl, już dawno powinna ukazać się w Polsce. Zawsze mnie dziwiło, że jeden z najsławniejszych Polaków ostatnich dekad nie doczekał się w kraju monografii.

Książka „W daleki świat" ukazała się ponad dwa lata temu w Austrii nakładem wiedeńskiej oficyny Amalthea Signum Verlag. W Polsce trafiła do księgarń na początku tego roku z inicjatywy Wydawnictwa Poznańskiego.

Piotr Beczała. Dziecko szczęścia ma głos

Nie zamierzam ubolewać nad tym, że nie została wydana przez wydawcę specjalizującego się w książkach o tematyce muzycznej – po prostu dobrze, że mamy to już wreszcie po polsku. Jest to de facto reprint z identyczną oprawą graficzną jak w wydaniu wiedeńskim, opatrzony – co jest sporą atrakcją dla fanów – licznym zdjęciami z prywatnych zbiorów Piotra Beczały. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Artykuł czyta się wartko, choć nie bez potknięć. Treść jest na tyle ciekawa, że można wybaczyć autorce i redakcji drobne błędy stylistyczne. Słownik języka polskiego podaje np., że z motyką na słońce można się porywać, a nie - jak jest napisane w tekście - wyrywać.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Naprawdę, autorka pisząc w taki sposób tekst i w tym samym tekście krytykując czyjeś tłumaczenie i redakcję, naraża się na śmieszność.
    Biografia natomiast może być rzeczywiście ciekawa. W sumie materiał na serial dla platformy streamingowej.
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    "Przyznaję, że brzmi to dziś kontrowersyjnie, bo dlaczego to ona miała rezygnować, a nie on, ale z książki wynika, że małżonkowie byli dość zgodni w tej kwestii. Obojgu zależało też na utrzymaniu związku, co byłoby raczej niemożliwe, zdaniem autora, gdyby każde z nich robiło własną karierę w trudnym i całkowicie absorbującym zawodzie."

    No bo przyznajmy, że jak ludzie się kochają i jest im ze sobą dobrze, to stawiają na takie rozwiązanie, które przyniesie szczęście IM - WSPOLNIE!
    Można jedynie pogratulować, że PP Beczałowie mieli tyle szczęścia, by się spotkać i tyle rozumu, by indywidualnymi ambicjami nie zniszczyć tego właśnie, najcenniejszego wspólnego szczęścia.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    mam nadzieję, że Beczała Parsifala jednak zaśpiewa, nie w Bayreuth to w MET albo w Londynie. Po tym, jak wspaniale wypadł w partii Lohengrina (może niekoniecznie debiutując w 2016 roku w Dreźnie, tam widać było, że nie ma doświadczenia w śpiewaniu po niemiecku, ale już w 2018 roku w Bayreuth, po tym jak się oswoił z rolą, to zupełnie inna historia), myślę że byłby jednym z ciekawszych wykonawców tej partii od lat
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    "Zawsze mnie dziwiło, że jeden z najsławniejszych Polaków ostatnich dekad nie doczekał się w kraju monografii."
    Nic dziwnego, przecież to nie ksiądz, polityk ani patocelebryta.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    my mamy Beczałę a oni Węgorzewską
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    "Publicystom, którzy powtarzają jak mantrę, że bez "kapitału społecznego" nie sposób się przebić do elity, w związku z tym trzeba ją znienawidzić, polecam tę książkę do uważnego przestudiowania."

    Ech. To jest wyjątek od reguły. Ilu było takich? Na każdego, któremu się udało, pewnie 100 czy 1000 osób musiało z biedy i braku kapitału społecznego odwiesić swoje talenty na kołku. I również, na każdego Piotra Beczałę, przypada też pewnie 100 czy 1000, którzy osiągnęli to samo, albo i więcej, mimo mniejszej pracy i talentu, właśnie dzięki kapitałowi społecznemu. Dla Pana Piotra - szacun - ale autorka niech nie wtrąca lepiej swoich trzech groszy w sprawy, których nie rozumie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1