Przypominamy najciekawsze rozmowy kulturalne 2024 roku.
Grażyna Bastek, historyczka sztuki: - Najpierw lepiej sprawdzić, czy muzeum jest otwarte. A dokąd pójść? To już zależy od tego, co się lubi.
To wtedy zaczyna się męka.
Często widzę zmęczonych ludzi, którzy idą w równym tempie, monotonnym krokiem. Idą i idą… Spoglądają na podpisy, przez chwilę patrzą na obrazy, pomiędzy tym czytają korespondencję w telefonie. Są w muzeum, bo tak nakazuje im obowiązek społeczny. Jeśli ktoś przyjechał do Warszawy i ma trochę wolnego czasu, to czuje konieczność odwiedzenia Muzeum Narodowego. Wciąż - może i na szczęście - wielu osobom głupio tu nie przyjść. A ten, któremu głupio, ale nie wie, co lubi, będzie się męczył.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ortografia to też sztuka. Czasem trudna.
hehe
To jest moja pułapka na miernoty. Zastawiamy w pierwszym zdaniu. Miernota wpada od razu. Przykleja się jak mucha do lepu, rączkami macha, nóżkami macha. Dalej nie pójdzie. A wgłąb to nawet mowy nie ma. Mamy takich miernot około siedem milionów. Obsiadły co się dało. I nic. Kradzież kasy i machanie rączkami. Miernoty nie stworzyły niczego. Teraz są usuwane. Lewatywa zmian czyści jelita rzeczywistości. Słychać wrzask i czuć smród. Nadchodzi czyste powietrze. Tęcza budzi się do życia.
Widzę że po pierwszej pułapce schodzisz... wgłąb. A wystarczyłoby zignorować, byłoby mniej rozpaczliwie i agresywnie. Bez prymitywnych i dość żałosnych generalizacji.
Mam podobne odczucia. Te "łatwiznę", o której piszesz, powtarzalność i "martwotę", którą ja zauważam, można chyba nazwać jeśli nie sztuką komercyjną, to popularną, tzn robioną pod niewyrobionego widza. Beksińskiego też nie cenię - jeden obraz czy 10 nie robią różnicy (nb. do starego Kossaka mam podobny stosunek :)
Ale jestem tylko "filologinią" i się nie znam.
Siedem milionów z czegoś się składa. Hehe
pretensjonalnosc wypowiedzi odrzuca od zrozumienia tresci!
Nie znasz ortografii i do tego dorabiasz ideologię. Może więcej skromności zamiast obrażać ludzi, którzy słusznie zwrócili uwagę na kompromitującą pisownie wyrazu "artykuł".
Artykół?????!?!!???
Filologinia i tyle błędów językowych...???!?
Jeśli już, to "filologini" jak "bogini", nie "boginia", "polonistko" o bez wyobraźni słowotwórczej. Ciekawe, gdzie te moje błędy (poza interpunkcją z niechlujstwa)? Czytać też mogłabyś ze zrozumieniem od początkowego wpisu, nie mojego zresztą, gdzie O z kreską było zamierzone, żeby wkurzyć sfrustrowanych, czepialskich poprawiaczy takich jak ty, purusha i NikNiezajety.
Skąd tobie tyle złości? Nie masz nawet pięćdziesiątki, sądząc po nicku. Wyluzuj i uśmiechnij się, pozdrawiam cię ciepło :)
serio? a jak inny kurator/krytyk powie, że to klasyka, to też uwierzysz i zmienisz zdanie?
Nie zmieni zdania, bo to kupa jest, nie malarstwo, kwintesencja komercji, choć zawsze lepsze od reprodukcji Słoneczników Vincenta. :)
Ale rozumiem, pewnie pani J. ma kredyt do spłacenia, to by wiele tłumaczyło. Ćwoków plastycznych na świecie jest wielu i to, że pani J. sprzedaje poza granicami Polski o niczym nie świadczy. Trafia do zagranicznych ćwoków plastycznych, że tak to ujmę w skrócie i brutalnie. Dla mnie jej obrazy są nudne, przewidywalne i powtarzalne. Dokładnie tak jak w swoim czasie te Beksińskiego, Dudy-Gracza czy właśnie Kossaka malującego seryjnie, bo musiał utrzymać swoje pragnące Paryża, pereł i sukien sławne później córki. Paru jeszcze takich było - niestety. Wykorzystujących głupotę i brak wyrobienia plastycznego Polaków.
I, jeśli nie zwiększymy znaczenia plastyki w szkole, dalej ludzie będą mieć koszmarny gust, wnętrza i będą się chwalić "Och, ja mam Kossaka, zazdrość mi".
Placzesz?
Dla mnie jeszcze np. Sętowski.
Pani J. jest po prostu kiczowata. Warsztatu nie umiem ocenić, ale treść - banalna i zgrana do cna przez wielu innych. Postmoderna dla ubogich.
Oj, znowu ten nieszczęsny "ARTYKÓŁ". Litości. Nawet za podłej komuny to była za to pała z ortografii!
Dlatego tak mi się podobają audio-guide'y (tylko dobrze opracowane), są tylko erzacem przewodnika czy kuratora, ale są dostępne.
No właśnie, czytając tekst zaczęłam się zastanawiać, czy w MN jest audio-guide. Kiedyś ktoś mnie zaprosił na otwarcie jakiejś wystawy w MN i zwiedzanie z przewodnikiem, było super.
Ostatnio byłam w Muzeum Narodowym na wystawie prac Chełmońskiego, mała grupa, sympatyczna przewodniczka . Pokazała i omówiła może 15 % prac , resztę spokojnie minęliśmy , trwało to ok 1,5 godziny - akurat ! A przy tym bardzo ciekawie, polubiłam Chełmońskiego :)
Żeby wybrać co nas interesuje trzeba zobaczyć wszystko.
Sposob jest taki, że po wejściu do sali ogląda się obrazy na odległość ze środka i podchodzi to tych które wzbudziły zainteresowanie. To wcale nie wymaga specjalnego przygotowania teoretycznego, dobry obraz czy rzeźba naprawdę wyróżniają się także ze środka sali. Wgapianie się w tabliczki pod obrazami jako pirwszy kontakt z dziełem naprawdę nie ma sensu. Oczywiście warto chodzić do dobrych galerii. PIerwszy wstrząs w kontakcie z malarstwem przeżyłem w monachijskiej Alte Pinakothek i małym muzeum zbiorów pruskiego dziedzictwa w Dahlem, dzisiaj już przeniesionym do centrum Berlina. Daghlem było w latach 80-tych ub. wieku miejscem gdzie obrazy najlepszych mistrzów można bylo oglądać w pustej sali, ale wciąż jeszcze trafiaja się takie miejsca w Europie. Dobrze też zapoznać się wcześniej z tym co w odwiedzanym miejscu mają wybitnego w zbiorach. Muzea mniej znane bywają fantastycznie ciekawe. Na przykład Muzeum Górnośląskie w Bytomiu ma niezwykle reprezentatywne zbiory malarstwa polskiego XIX-XXwieku i do tego ciekawy architektonicznie budynek, a jest mniej odwiedzane niż Muzeum Śląskie. Muzeum w Slupsku, słynne jest z portretow spod ręki Witkacego, a Białystok ma w podlaskim drewniaku fantastycznymi zbiory rzeźb w muzeum Alfreda Karnego.
Za to muzea "cyfrowe" do mnie nie przemawiają. Zapewne z racji wieku (1956).
dokladnie. a muzeum w watszawie nudzi wybitnie.
W Warszawie niewiele się zmienia. A jak już - to na gorsze. Mogę zrozumieć cyfrowy Polin, bo niewiele oryginalnych artefaktów przetrwało. Muzeum Powstania Warszawskiego mi się nie podoba z racji udziału Lecha K przy tym projekcie.
Mam problem z Muzeum II WŚ. Jako budowlaniec - wybrano chyba najdoższy sposób na zbudowanie tego obiektu - cztery piętra poniżej poziomu wody, dosłownie obok Motławy. Do tego wystaje nad dachy zabytkowych domów nad Motławą. Jak to było jeszcze nie obłożone kortenem - myślałem, że pójdę tam i wszystkich z budowy przepędzę. Ale po ujednoliceniu koloru z otoczeniem pezestało "wyć".
Przepraszam za minus. Kciuk niezgrabny. Miał być plus
Malarstwo to chyba National Gallery, a nie British Museum - cóż starość nie radość
Podobne wrażenia z Wiednia, ale muszę się zgodzić z panią Bastek, że warto poddać się wrażeniom. Żadna ze mnie znawczyni sztuki, ale w jednej sali w Kunst Museum zobaczyłam trzy potrtrety księżniczki habsburskiej malowane przez Velazqueza dla rodziny w Wiedniu. To raczej zdjęcia - ta sama osoba, tak samo ubrana, co parę lat swojego życia. I coraz większy kunszt artysty.
I to mi zostało, chociaż dzieł tam bardzo dużo.
A przypadkiem (boję sie trochę malarstwa bardziej współczesnego) trafiliśmy do Muzeum Leopoldów. I totalne zaczarowanie Egonem Schielem. Potem się o nim naczytałam (zgadzam się z radą z wywiadu - warto się zagłębić jak coś w "duszy zagrało").
A mój syn, wtedy około 12-letni, zaczarował się w Luwrze El Greco (da Vinciego nawet nie pamięta). Stało się to przyczynkiem do wyprawy do Siedlec i dalszym zachwytom.
@Misieq
Malarstwo to chyba National Gallery, a nie British Museum - cóż starość nie radość
Fakt! Za szybko wysłałem, a poprawić już nie można w GW.
A poza wszyststkim, to mnie te wystawy tęż zachwycają , leżenie na podłodze i zanurzanie się w barwach impresjonistów jest fascynujące, choć to coś całkiem innego niż kotnemplowanie tych samych obrazów w muzeum.
Mostek z Giverny jest kiczem, ale z drugiej strony, ilu oglądajacych wystawy , o których mówimy, dotrze do Giverny. Ja tam byłem , więc wiem, że czasem jest dziki tłum. Może kopia nie jest złym pomysłem
Zgadzam się. Dzieciaki dobrze się czują na wystawach imersyjnych. W tym sensie mogą też pełnić funkcję edukacyjną - dowiadują się o malarstwie i różnych jego stylach. Może jak dorosną chętniej wybiorą się do galerii sztuki?
Ależ nikt nie zabrania się wam zachwycać. Tylko nie mylcie muzeum, prawdziwej sztuki i oryginałów, wymagających innej uważności z wysokiej jakości parkiem rozrywki z łatwymi wrażeniami.