Wielu osobom głupio nie przyjść do muzeum. Ale gdy nie wiedzą, co lubią, będą się nudzić - mówi Grażyna Bastek z Muzeum Narodowego w Warszawie.

Przypominamy najciekawsze rozmowy kulturalne 2024 roku.

Wojciech Szot: Ferie, święta. Wychodzimy z domu, idziemy na spacer. To może - pomyśli ktoś - muzeum? Gdy jesteśmy w Warszawie, możemy pomyśleć - Muzeum Narodowe! Gdzie skierować swoje kroki?

Grażyna Bastek, historyczka sztuki: - Najpierw lepiej sprawdzić, czy muzeum jest otwarte. A dokąd pójść? To już zależy od tego, co się lubi.

A jak się nie wie, co się lubi?

To wtedy zaczyna się męka. 

Często widzę zmęczonych ludzi, którzy idą w równym tempie, monotonnym krokiem. Idą i idą… Spoglądają na podpisy, przez chwilę patrzą na obrazy, pomiędzy tym czytają korespondencję w telefonie. Są w muzeum, bo tak nakazuje im obowiązek społeczny. Jeśli ktoś przyjechał do Warszawy i ma trochę wolnego czasu, to czuje konieczność odwiedzenia Muzeum Narodowego. Wciąż - może i na szczęście - wielu osobom głupio tu nie przyjść. A ten, któremu głupio, ale nie wie, co lubi, będzie się męczył. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Wspaniały artykół, rozmowa. Energiczny i treściwy. Punktowy, nie nudzi. Intryguje. Żywy przez uwagi osoby zwiedzającej. I co dla mnie najważniejsze, teraz wiem o moim problemie z malarstwem Ewy Juszkiewicz. Coś mnie w nim drażni, jakaś łatwizna. Socrealistyczny surrealizm. A teraz wiem, że to uproszczone prowadzenie koloru. Wielkie dzięki i miłego weekendu.
    @pvm
    Ortografia to też sztuka. Czasem trudna.
    już oceniałe(a)ś
    30
    16
    @purusha
    hehe
    już oceniałe(a)ś
    13
    5
    @pvm
    To jest moja pułapka na miernoty. Zastawiamy w pierwszym zdaniu. Miernota wpada od razu. Przykleja się jak mucha do lepu, rączkami macha, nóżkami macha. Dalej nie pójdzie. A wgłąb to nawet mowy nie ma. Mamy takich miernot około siedem milionów. Obsiadły co się dało. I nic. Kradzież kasy i machanie rączkami. Miernoty nie stworzyły niczego. Teraz są usuwane. Lewatywa zmian czyści jelita rzeczywistości. Słychać wrzask i czuć smród. Nadchodzi czyste powietrze. Tęcza budzi się do życia.
    już oceniałe(a)ś
    19
    37
    @pvm
    Widzę że po pierwszej pułapce schodzisz... wgłąb. A wystarczyłoby zignorować, byłoby mniej rozpaczliwie i agresywnie. Bez prymitywnych i dość żałosnych generalizacji.
    już oceniałe(a)ś
    32
    6
    @pvm
    Mam podobne odczucia. Te "łatwiznę", o której piszesz, powtarzalność i "martwotę", którą ja zauważam, można chyba nazwać jeśli nie sztuką komercyjną, to popularną, tzn robioną pod niewyrobionego widza. Beksińskiego też nie cenię - jeden obraz czy 10 nie robią różnicy (nb. do starego Kossaka mam podobny stosunek :)
    Ale jestem tylko "filologinią" i się nie znam.
    już oceniałe(a)ś
    19
    3
    @niemotek
    Siedem milionów z czegoś się składa. Hehe
    już oceniałe(a)ś
    3
    8
    @pvm
    pretensjonalnosc wypowiedzi odrzuca od zrozumienia tresci!
    już oceniałe(a)ś
    13
    5
    @pvm
    Nie znasz ortografii i do tego dorabiasz ideologię. Może więcej skromności zamiast obrażać ludzi, którzy słusznie zwrócili uwagę na kompromitującą pisownie wyrazu "artykuł".
    już oceniałe(a)ś
    20
    8
    @pvm
    Artykół?????!?!!???
    już oceniałe(a)ś
    3
    5
    @jaowca8888
    Filologinia i tyle błędów językowych...???!?
    już oceniałe(a)ś
    3
    9
    @Monia77
    Jeśli już, to "filologini" jak "bogini", nie "boginia", "polonistko" o bez wyobraźni słowotwórczej. Ciekawe, gdzie te moje błędy (poza interpunkcją z niechlujstwa)? Czytać też mogłabyś ze zrozumieniem od początkowego wpisu, nie mojego zresztą, gdzie O z kreską było zamierzone, żeby wkurzyć sfrustrowanych, czepialskich poprawiaczy takich jak ty, purusha i NikNiezajety.
    Skąd tobie tyle złości? Nie masz nawet pięćdziesiątki, sądząc po nicku. Wyluzuj i uśmiechnij się, pozdrawiam cię ciepło :)
    już oceniałe(a)ś
    8
    5
    @pvm
    serio? a jak inny kurator/krytyk powie, że to klasyka, to też uwierzysz i zmienisz zdanie?
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @Redrum
    Nie zmieni zdania, bo to kupa jest, nie malarstwo, kwintesencja komercji, choć zawsze lepsze od reprodukcji Słoneczników Vincenta. :)
    Ale rozumiem, pewnie pani J. ma kredyt do spłacenia, to by wiele tłumaczyło. Ćwoków plastycznych na świecie jest wielu i to, że pani J. sprzedaje poza granicami Polski o niczym nie świadczy. Trafia do zagranicznych ćwoków plastycznych, że tak to ujmę w skrócie i brutalnie. Dla mnie jej obrazy są nudne, przewidywalne i powtarzalne. Dokładnie tak jak w swoim czasie te Beksińskiego, Dudy-Gracza czy właśnie Kossaka malującego seryjnie, bo musiał utrzymać swoje pragnące Paryża, pereł i sukien sławne później córki. Paru jeszcze takich było - niestety. Wykorzystujących głupotę i brak wyrobienia plastycznego Polaków.
    I, jeśli nie zwiększymy znaczenia plastyki w szkole, dalej ludzie będą mieć koszmarny gust, wnętrza i będą się chwalić "Och, ja mam Kossaka, zazdrość mi".
    już oceniałe(a)ś
    10
    5
    @pvm
    Placzesz?
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @jaowca8888
    Dla mnie jeszcze np. Sętowski.
    Pani J. jest po prostu kiczowata. Warsztatu nie umiem ocenić, ale treść - banalna i zgrana do cna przez wielu innych. Postmoderna dla ubogich.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @pvm
    Oj, znowu ten nieszczęsny "ARTYKÓŁ". Litości. Nawet za podłej komuny to była za to pała z ortografii!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Pewnie w mniej niż 25% moich wizyt w galeriach czy muzeach uczestniczyli przewodnicy czy kuratorzy, jednak to jest zupełnie inna jakość niż oglądanie sztuki samej czy nawet w towarzystwie przyjaciół. Wtedy więcej widzisz, zwracasz uwagę na detale i nie przejmujesz się, że obejdziesz i zobaczysz jedynie 3-5 % wystawionych dzieł. Jak samemu się zwiedza to się często patrzy ale nie widzi.
    Dlatego tak mi się podobają audio-guide'y (tylko dobrze opracowane), są tylko erzacem przewodnika czy kuratora, ale są dostępne.
    @zabicdrozda59
    No właśnie, czytając tekst zaczęłam się zastanawiać, czy w MN jest audio-guide. Kiedyś ktoś mnie zaprosił na otwarcie jakiejś wystawy w MN i zwiedzanie z przewodnikiem, było super.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @zabicdrozda59
    Ostatnio byłam w Muzeum Narodowym na wystawie prac Chełmońskiego, mała grupa, sympatyczna przewodniczka . Pokazała i omówiła może 15 % prac , resztę spokojnie minęliśmy , trwało to ok 1,5 godziny - akurat ! A przy tym bardzo ciekawie, polubiłam Chełmońskiego :)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    wspaniała rozmowa; prosimy o więcej!
    już oceniałe(a)ś
    52
    4
    30, a może 40 lat temu, gdy pierwszy raz byłem w Paryżu, wszedłem do Luwru i prawie zaraz stał posąg Wenus z Milo. Spędziłem obok niego chyba z godzinę, a może więcej. Żadne zdjęcie nie oddaje przewspaniałego wyglądu posągu. Pamiętam, jak zastanawiałem się, ile ta prześliczna dziewczyna miała lat. Potem, oczywiście, wielokrotnie odwiedzałem Luwr, ale dotąd najbardziej pamiętam Wenus. Żadna fotografia nie oddaje wspaniałości posągu.
    już oceniałe(a)ś
    40
    1
    Tych kilka prostych rad jest bezcenna: nie oglądać wszystkich dzieł po kolei, wybierać te które nas interesują, przyglądać się im staranniej, sprawdzać w książkach lub sieci co ciekawego się widzi. W warszawskim Narodowym najciekawsze są obrazy i rzeźby z Galerii Sztuki Polskiej. To są rzeczy pierwszorzędne, poruszające i oryginalne. Wojtkiewicz, Weiss, Krzyżanowski, Malczewski i Witkacy. Portrety trumienne i Schultz z rzeczy dawnych, świetna sztuka gotycka. No i ciekawe zbiory Galerii Faras.
    @Pawel_Deeee
    Żeby wybrać co nas interesuje trzeba zobaczyć wszystko.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @stoczek
    Sposob jest taki, że po wejściu do sali ogląda się obrazy na odległość ze środka i podchodzi to tych które wzbudziły zainteresowanie. To wcale nie wymaga specjalnego przygotowania teoretycznego, dobry obraz czy rzeźba naprawdę wyróżniają się także ze środka sali. Wgapianie się w tabliczki pod obrazami jako pirwszy kontakt z dziełem naprawdę nie ma sensu. Oczywiście warto chodzić do dobrych galerii. PIerwszy wstrząs w kontakcie z malarstwem przeżyłem w monachijskiej Alte Pinakothek i małym muzeum zbiorów pruskiego dziedzictwa w Dahlem, dzisiaj już przeniesionym do centrum Berlina. Daghlem było w latach 80-tych ub. wieku miejscem gdzie obrazy najlepszych mistrzów można bylo oglądać w pustej sali, ale wciąż jeszcze trafiaja się takie miejsca w Europie. Dobrze też zapoznać się wcześniej z tym co w odwiedzanym miejscu mają wybitnego w zbiorach. Muzea mniej znane bywają fantastycznie ciekawe. Na przykład Muzeum Górnośląskie w Bytomiu ma niezwykle reprezentatywne zbiory malarstwa polskiego XIX-XXwieku i do tego ciekawy architektonicznie budynek, a jest mniej odwiedzane niż Muzeum Śląskie. Muzeum w Slupsku, słynne jest z portretow spod ręki Witkacego, a Białystok ma w podlaskim drewniaku fantastycznymi zbiory rzeźb w muzeum Alfreda Karnego.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Ale wpadka z tym Volkerem Hermesem! Ponadto też uważam, że Juszkiewicz to cieniutkie malarstwo, Łempicka to przereklamowana komercja, a Beksiński to straszydełka dla młodzieży. Swego czasu słuchałem p. Bastek w niedzielnych audycjach w Dwójce, ale przez minionych 8 lat nie słuchałem Polskiego Radia.
    już oceniałe(a)ś
    31
    6
    Są muzea, gdzie się człowiek nie nudzi. Pod warunkiem, że interesują go eksponaty. W British Museum mogę stać godzinami przed obrazami i nigdy nie będę miał dość. Muzeum Egipskie (stare) - rozpaczliwie przeładowane artefaktami o nieprawdopodobnym cieżarze gatunkowym. Zobaczymy, jak to będzie w Nowym... Hofburg, Schonbrun - no tu już cout za dużo tych "Habsburskich" portretòw sylwetkowych z ruchomym butem i oczami... Wiedeń pamiętam jako gonitwę od muzeum do.muzeum za obrazami Klimta i Rudolfa von Alt. Taką akurat wtedy miałem fazę...

    Za to muzea "cyfrowe" do mnie nie przemawiają. Zapewne z racji wieku (1956).
    @Misieq
    dokladnie. a muzeum w watszawie nudzi wybitnie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @cekazet
    W Warszawie niewiele się zmienia. A jak już - to na gorsze. Mogę zrozumieć cyfrowy Polin, bo niewiele oryginalnych artefaktów przetrwało. Muzeum Powstania Warszawskiego mi się nie podoba z racji udziału Lecha K przy tym projekcie.

    Mam problem z Muzeum II WŚ. Jako budowlaniec - wybrano chyba najdoższy sposób na zbudowanie tego obiektu - cztery piętra poniżej poziomu wody, dosłownie obok Motławy. Do tego wystaje nad dachy zabytkowych domów nad Motławą. Jak to było jeszcze nie obłożone kortenem - myślałem, że pójdę tam i wszystkich z budowy przepędzę. Ale po ujednoliceniu koloru z otoczeniem pezestało "wyć".
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    @Misieq
    Przepraszam za minus. Kciuk niezgrabny. Miał być plus
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Misieq
    Malarstwo to chyba National Gallery, a nie British Museum - cóż starość nie radość
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Misieq
    Podobne wrażenia z Wiednia, ale muszę się zgodzić z panią Bastek, że warto poddać się wrażeniom. Żadna ze mnie znawczyni sztuki, ale w jednej sali w Kunst Museum zobaczyłam trzy potrtrety księżniczki habsburskiej malowane przez Velazqueza dla rodziny w Wiedniu. To raczej zdjęcia - ta sama osoba, tak samo ubrana, co parę lat swojego życia. I coraz większy kunszt artysty.
    I to mi zostało, chociaż dzieł tam bardzo dużo.
    A przypadkiem (boję sie trochę malarstwa bardziej współczesnego) trafiliśmy do Muzeum Leopoldów. I totalne zaczarowanie Egonem Schielem. Potem się o nim naczytałam (zgadzam się z radą z wywiadu - warto się zagłębić jak coś w "duszy zagrało").
    A mój syn, wtedy około 12-letni, zaczarował się w Luwrze El Greco (da Vinciego nawet nie pamięta). Stało się to przyczynkiem do wyprawy do Siedlec i dalszym zachwytom.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @ph7
    @Misieq
    Malarstwo to chyba National Gallery, a nie British Museum - cóż starość nie radość

    Fakt! Za szybko wysłałem, a poprawić już nie można w GW.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Nie zgadzam się z Panią w kwestti wystaw imersyjnych. Chodzę na nie z piątką moich kilkuletnich wnucząt i widzę , jak wspaniale je przeżywają, jak są zaintersowne, a muzea jedne dzieci oglądają z wielką ciekawoscią, a inne się nudzą i to nie jest kwestia wieku.. Kwestia temperamentu. Mam nadzieję , że wystawy imersyjne pomogą im dojrzeć do muzeów. Ponadto szczególnie na ostatnim Van Goghu było wiele komentarzy i informacji pisanych i podawanych na monitorach. Nie zapominajmy ponadto, że te dzieci od malego żyją w świecie elektronicznym.
    A poza wszyststkim, to mnie te wystawy tęż zachwycają , leżenie na podłodze i zanurzanie się w barwach impresjonistów jest fascynujące, choć to coś całkiem innego niż kotnemplowanie tych samych obrazów w muzeum.
    Mostek z Giverny jest kiczem, ale z drugiej strony, ilu oglądajacych wystawy , o których mówimy, dotrze do Giverny. Ja tam byłem , więc wiem, że czasem jest dziki tłum. Może kopia nie jest złym pomysłem
    @Anecinianin
    Zgadzam się. Dzieciaki dobrze się czują na wystawach imersyjnych. W tym sensie mogą też pełnić funkcję edukacyjną - dowiadują się o malarstwie i różnych jego stylach. Może jak dorosną chętniej wybiorą się do galerii sztuki?
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    @Anecinianin
    Ależ nikt nie zabrania się wam zachwycać. Tylko nie mylcie muzeum, prawdziwej sztuki i oryginałów, wymagających innej uważności z wysokiej jakości parkiem rozrywki z łatwymi wrażeniami.
    już oceniałe(a)ś
    5
    2