Po serii nikomu niepotrzebnych sequeli rok kończymy nikomu niepotrzebnym prequelem – opowieścią o tym, skąd się wziął Mufasa, ojciec Simby z „Króla Lwa".
Klasyczna już disneyowska animacja sprzed 30 lat jest dla wielu ukochanym filmem z dzieciństwa, piosenki z niej weszły do historii muzyki popularnej, a sceniczny musical z nimi jest największym hitem w historii Broadwayu. Co to oznacza, poza dowodem na siłę sztuki (i literackiej inspiracji, którą był ni mniej ni więcej „Hamlet" Szekspira)? Pieniądze, oczywiście.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Na pewno żadnego dziecka nie zabiorę na taki film (co najwyżej sam pójdę, ale wątpię ;) )
Ale chyba ma prawo do swojej opini, nieprawdaż?