Na Octopus Film Festivalu nie sprawdzam programu, a do sal projekcyjnych wchodzę w ciemno. I nie żałuję!

Lubię być dobrze przygotowana. Przed wyjściem do restauracji zawsze sprawdzam kilka razy menu, żeby wiedzieć, co spróbować. Przed koncertami zawsze odsłuchuję całą dyskografię gwiazdy wieczoru. Zanim sięgnę po książki, czytam ich recenzje; podobnie jest z resztą z filmami i serialami.

Lubię wiedzieć. Najlepiej wiedzieć wszystko i być gotowa na każdą ewentualność. 

Jest jednak jeden festiwal filmowy, na który chodzę bez przygotowania. Nie czytam opisów filmów, nie sprawdzam obsesyjnie programu, nie podejmuję strategicznych decyzji i nie dokonuję trudnych wyborów. Daję się ponieść fantazji organizatorów. Tym festiwalem jest Octopus Film Festival, festiwal tzw. kina gatunkowego, który od siedmiu lat odbywa się w Gdańsku.  

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze