"Furiosa: Saga Mad Max" nie jest najlepszym prequelem w historii kina. Nie udało się też George'owi Millerowi przeskoczyć samego siebie. Za wysoko zawiesił poprzeczkę w 2015 r., za sprawą "Na drodze gniewu", którym po 30 latach ożywił własną serię filmów o wojowniku szos-mizantropie, facecie obleczonym w skórę, przemierzającym postapokaliptyczne bezdroża w poszukiwaniu odrobiny spokoju i benzyny.
Czym jest więc "Furiosa", prequel nagrodzonej sześcioma Oscarami poprzedniej części serii, opowiadająca o tym, co działo się z ogoloną na rekruta, jednoręką postacią Charlize Theron, nim na jej drodze stanął Max? Proste. Najlepszym filmem akcji od czasu poprzedniego "Mad Maxa".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
przecież kino akcji zawsze tak głupio wyglądało
Halo, dzwoni Kino Nowej Przygody! Indiana Jones i Gwiezdne Wojny były jakoś specjalnie mądrzejsze? Indy Morze Śródziemne przepłynął siedząc na zewnątrz u-boota :)
To przygodowe kino akcji. I tak będzie o niebo lepiej niż u Marvela. Ja tam wierzę w Millera.
Gdzie wady?
Ponoć w filmie wygląda to lepiej a do trailera wykorzystano "wczesny" materiał.
Z zagranicznych recenzji wynika że finalny efekt nie jest lepszy.
Jak masz 12 lat.
I nie czytujesz GW.
:-))))