Od grudnia czekałem na ten dzień jak na ścięcie. Pierwsza część „Rebel Moon", kosztownego (166 mln dol. budżetu obu części) widowiska Zacka Snydera była nieskładną mieszaniną utartych schematów, scen akcji i postaci tak wielowymiarowych i pełnokrwistych, jakby ktoś wyciął je z dykty. Nie łudziłem się nawet, że część druga będzie dobra, albo przynajmniej nieco lepsza. Ale nie spodziewałem się, że obejrzę coś aż tak złego.
Po zakończeniu seansu odruchowo wymyślałem grepsy, które nadawałyby się na tytuł złośliwej recenzji. A ja naprawdę nie lubię być złośliwy, zazwyczaj wręcz do przesady staram się wyszukiwać w filmach czy serialach pozytywów, chwytać cienkich nitek jakości w gobelinie tandety. Ale w tym filmie warta pochwały jest jedna scena! A raczej pomysł na nią, bo sama w sobie też pozostawia wiele do życzenia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Akurat tego bym się nie czepiał tak jak i statków kosmicznych na węgiel. Te film dołuje fabuła reszta ujdzie.
Kosy i ręczne koszenie zboża, znoszenie wiązek zamiast snopków. Łażą po polu pełnym zboża jak jakieś krowy depcząc wszystko a podobno mają zbierać plony.
Boli oglądać takie bzdety.
@ogniomistrzkalen
To branżowe otagowanie miejsca w ktorym mozesz przestac czytac
Wkrótce nie będzie dało się odróżnić tekstu wyprodukowanego przez ChatGPT od dzieł redaktorów Wyborczej, którzy mają spory problem z pisaniem po polsku i unikaniem kalk z angielskiego.
Wręcz przeciwnie. ChatGPT nie robi tak beznadziejnych błędów.
Dzieki za reakcje, bo juz myslalam,ze to ze mna,a nie z tekstem, cos jest nie tak...
:))))
w filmach sf nie ma potrzeby zawieszania niewiary, problem w tym że kina sf już się nie robi - zostało tylko fantasy. Nauka przestała być cool, teraz modne są bzdety na poziomie przedszkola wciskane dorosłym widzom. Fantasy jest też łatwiejsze do nakręcenia, bo „tfurca” nie jest skrępowany jakimikolwiek choćby quasi-naukowymi ograniczeniami.
Się robi. Tenże Netflix zrobił Don't Look Up i 3-body Problem, Disney - Andora, Apple+ - Constellation, HBO - bardzo dobre i pominięte UFO (z Gillian Anderson). Jest co oglądać.
ktoś recenzuje ten film w kategorii arcydzieł (cokolwiek to by nie miało znaczyć?). Wskazanie jako wzorca Kurosawy jeszcze o tym nie świadczy. To ma być film rozrywkowy, ale żeby takim był musi koniecznie być głupi?
"nikt nie porównuje Dom Perignon Plénitude Vintage 2004 z puszką Tatry" - umarłem:)
Nie zgadzam się, ale masz rację ;-P
No jest sens. Można zrobić dobre kino rozrywkowe, można słabe i można beznadziejne. Ridley Scott na przykład dowiódł, że potrafi zrobić wszystkie trzy rodzaje i to w ramach jednej serii.
W punkt. :)
To jest okropny film! Szkoda czasu na niego.
Nie będzie to wiedza naukowa, a obecnie coraz rzadziej (szczególnie w netfliku) jest to nawet związek przyczynowo-skutkowy.
Zostaje estetyka kadru i Sofii, oraz podstawowe emocje, jak strach, gniew i radość.
Nie wiem, czy autor tej recenzji nie strzela przypadkiem z armaty do wróbla i czy w ogóle tego typu filmy potrzebują recenzji poza tą masową jak ich odbiorca, wyrażoną punktacją w imdb.
Kiedyś były fajne recenzje w polityce, również dennych utworów, pisane wyłącznie dla kpiarskiej rozrywki.
A na którym tomie skończyłeś serię? Bo od pewnego momentu to się zrobiły gender studies, a najnowsze dwa są już totalnie nudne.