Jeśli jesteś z branży kreatywnej i na próżno szukasz kolejnego pomysłu, nic się nie bój: pierwszego stycznia wiele wielkich utworów, w tym oryginalna wersja "Myszki Miki", trafiło w Stanach Zjednoczonych do domeny publicznej.
Jeśli natomiast wolisz, by twoje ulubione postacie Disneya na zawsze pozostały urocze, milutkie i takie same jak zawsze, to w tym miejscu przerwij lekturę.
W 2024 roku, wraz z końcem 95-letniego okresu ochrony praw autorskich, tysiące dotąd zastrzeżonych prac opublikowanych w 1928 roku weszło do domeny publicznej.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A jak mają zabezpieczyć rodzinę, jak są artystami?
Tak samo jak każda inna osoba?
Ja nie dostaję przelewów za pracę moich dziadków 50 lat temu.
Spadkobiercy też mogą po prostu pracować, w przypadku potomków dużych artystów i tak zwykle odziedziczą ponadprzeciętnie wiele.
Gdybyśmy mówili tu o spadkobiercach. Prawa majątkowe tego promila twórczości która po 90latach przynosi zysk leży prawie w całości w rękach korporacji i ich akcjonariuszy.
Więc całe to kulturalne zacietrzewienie ma na celu obrony praw majątkowych korporacji nie twórców. A to, że większość twórców logikę, ekonomię i matematykę zna słabo to się nabiera w ten śpiew, że dbając o dobro korporacji, dobre korporacje z wdzięczności coś tam skapną artystom.
A jak zabezpieczone jest życie malarza gdy sprzeda swój obraz za grosze, a potem ten obraz nagle wart jest miliony? Coś z tego ma? Nic. A jak ktoś napisze hitową pisownię, to nawet jego dzieci mogą nie pracować tylko żyć z tantiem.
Duda ułaskawił z rozpędu
Przez pomyłkę
Trzeba mu pod długoPiS podłożyć ułaskawienie Trynkiewicza!
Przede wszystkim słabo się ma do realiów nieamerykańskich, w tym polskich. W Polsce ochrona trwa zwykłe 70 lat od śmierci (kiedyś było jeszcze krócej). Dlatego (w pewnym uproszczeniu) w tym roku wygasły prawa majątkowe do dzieł autorów zmarłych w 1953. W Polsce to ważny rok, wtedy zmarli Makuszyński, Gałczyński i Tuwim...
Po drugie, prawo to ma pewne ograniczenia, np. prawo do parodii czy odpłatny wyjątek edukacyjny. Poszczególne systemy prawne różnią się i tutaj.
Po trzecie, dla każdego poza właścicielami tych praw wygasanie to dobra wiadomość. A Disney (tzw. Wielka Mysz) to chciwy potentat, najlepiej pokazany w South Parku.
Jest napisane, że to tłumaczenie artykułu z „NYT”. Natomiast, fakt - tłumacz, do wywalenia! Aż dziw, że tacy partacze nie wstydzą się podpisywać. Koszmarny przekład, w którym ledwo można domyślić się jakiegoś sensu, który był w oryginale. Kompletne niezrozumienie metafor i tego, jak funkcjonuje ironia w języku angielskim.
Btw: Wyborcza, powiedzcie któremuś z pseudogeniuszy IT, którym płacicie te 30K miesięcznie, żeby wreszcie ogarnęli obsługę cudzysłowów drukarskich na forum…
I jak widać - rownież wielokropka. Geeze!
Nie oszczędzaj na abonamencie, to się dowiesz.
Bełkot. Przez chwilę myślałem, że jestem przemęczony.
> jak funkcjonuje ironia
Gdyby to była ironia, to autor nadal zajmowałby się stand-upem.
Niepotrzebnie komentowałem, widzę ze nie tylko ja zauważam słabość tego artykułu
No wiesz, Piotruś już przymierza się do cancelowania. Taki ma styl...
W oryginale jest Tigger, a nie tiger. A robić można, co się chce, tak jak od wieków dzieje się to z Biblią czy Księgą tysiąca i jednej nocy.
U Ireny Tuwim jest Tygrysek.
"Dziesięć małych Murzynków"... .
Jest Tygrysek. Ale wierne tłumaczenie większości imion z "Puchatka" jest prawie awykonalne, począwszy od samego (samej?) Puchatka, a skończywszy na Kangurzycy i Maleństwie, którzy w oryginale nazywają się (całkiem genialnie zresztą) Kanga i Roo.
Krzyżówka "tiger" i "trigger", tak w stylu Lewisa Carrola?
Nie.
Albo tłumacz kiepsko wykonał prace albo źródło kiepskie.
Tu w ogóle nie moze być mowy o kradzieży, bo nie ma fizycznego zaboru mienia. Idźcie kłócić się z Bodnarem, jeśli uważacie inaczej.
Jeszcze będzie latał z jakimś młotem a i tak jest straszny