"Maestro" - nieco mdła, choć elegancko zrealizowana biografia wielkiego Leonarda Bernsteina - nie stanie się hitem tegorocznej edycji festiwalu w Wenecji. Netflix i festiwal filmowy to jednak czasem dwa różne zwierzęta.

Na plakatach ustawionych wzdłuż nadmorskiej Lungomare Marconi - głównego deptaku wyspy Lido - odwrócona plecami do widzów sylwetka. To jednak nie Bradley Cooper w roli kompozytora i dyrygenta Leonarda Bernsteina, lecz Carey Mulligan jako jego żona. I słusznie. Bo biograficzny „Maestro" tak naprawdę jest filmem o niej. O kobiecie, która umiała kochać nie „za zalety", lecz „pomimo wad".

"Maestro". Bradley Cooper wydłuża nos

O „Maestro" było głośno jeszcze przed festiwalem. Emocje wzbudziły fotosy i zwiastun filmu. Bradley Cooper nosi na nich sporą protezę nosa. Komentatorzy posądzili go o utrwalanie antysemickich stereotypów. Nie dlatego jednak w Wenecji nie bardzo miał kto film promować.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Roman Imielski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Najpierw obejrzę najnowszy film Romana Polańskiego.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Akurat "Narodziny gwiazdy" jest dramatycznie słabym filmem, może właśnie dlatego odniósł taki sukces i zyskał rozgłos, jak "Avatary".
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Netflix -> unsubscribed.

    Trzymam HBO -> hiper bogata biblioteka, a seriale robia przednie oraz Apple TV+ (głównie ze względu na ekosystem, ale pewne serialowe perełki tez się zdarzają). Trzymam się z daleka od Amazon Prime - ten sam shit jak w ofercie sklepu (wydają miliard $ na absolutny garbage, który nie ma nic wspólnego z Tolkienem)… resztę biorę na miesiąc jak się coś pojawia ciekawego.
    @pecador30
    Na Apple jest dobry serial"Fundacja"
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Snowflaki niech siedzą na Netfliksie, a kinomani pójdą na Pałac i bardzo dobrze, pluralizm w kulturze to zdrowa oznaka. Tylko zastanawia mnie, dlaczego Wyborcza, której czytelnicy w większości wybiorą The Palace, próbuje usilnie zobrzydzić Polańskiego i wciska tę netlfiksową pulpę? Co stoi za taką sprzecznością?
    już oceniałe(a)ś
    0
    1