Najnowszy film Wesa Andersona? Wycieczka do Neapolu? A może hit festiwalu mBank Nowe Horyzonty? Filmowe życie toczy się także poza Barbenheimerem.

"Asteroid City". Dziwaczny świat Wesa Andersona

Najnowszy film reżysera o niepodrabialnym stylu. Tytułowe Asteroid City jest miasteczkiem pośrodku pustyni, w którym pozornie wieje nudą. Szybko jednak orientujemy się, że atrakcji jest w nim aż nadto. Wszystko wskazuje na to, że na miasto oddziałują międzygalaktyczne moce. Asteroid City słynie z gigantycznego krateru meteorytowego i pobliskiego obserwatorium astronomicznego.

W Asteroid City zatrzymuje się Augie Steenbeck (Jason Schwartzman) wraz z synem Woodrowem (Jake Ryan). Cel ich podróży był inny, ale z powodu zepsutego auta zmuszeni są spędzić w pustynnym mieście kilka nocy. Traf chciał, że akurat odbywa się tu uroczystość wręczenia nagród naukowych młodym wynalazcom. Ceremonię odwiedza niezapowiedziany, pozaziemski gość.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Asteroid City", mimo brawurowych, bajkowych scenografii i błyskotliwych, wyrzucanyh seriami dialogów, jest filmem o niczym. Szkoda talentu aktorów i ich czasu na planie. A także straconego czasu widzów (niektórzy wychodzili, dawno nie widziany obrazek).

    "Nostalgia" jest dobrym filmem, pokazuje Neapol straszny i piękny zarazem. Powrót do kraju dzieciństwa ma ukryty, traumatyczny sens.

    Ale na lato polecam czeską komedię "Sytuacja awaryjna". Takich filmów u nas brakuje, z dystansem i humorem, ale nie durnych.
    @r3zt1rypn1e
    ale i tak lepszy o niebo od Barbie
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @r3zt1rypn1e
    mi się podobał Asteroid City, odczytałam go jako metaforę życia jako teatru i odwrotnie.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @r3zt1rypn1e
    Podobnie było z "Grand Budapest Hotel", plejada słynnych nazwisk, świetna scenografia, tyle że film o niczym. Wiało nudą.
    już oceniałe(a)ś
    4
    5
    @r3zt1rypn1e
    Wes Anderson kręci filmy generalnie o niczym, ale przecież znakomite.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Nie mam dość Oppenheimera. Chodzę na niego siedem razy w tygodniu i nadal nie potrafię się nasycić...
    już oceniałe(a)ś
    6
    4