Polska, lata 50. W ciemności przed ponurym kościołem parkuje elegancki wóz. W pośpiechu wysiada z niego ksiądz, w ramionach trzyma niemowlę. Wpada do świątyni i tam, wisząc nad dzieckiem z nożem w dłoni, błaga o zmiłowanie. Nim jednak ostrze opadnie, do kościoła wbiegają funkcjonariusze milicji, a ksiądz ginie przeszyty gradem kul.
Tak zaczyna się "Ostatnia wieczerza", nowy film Bartosza M. Kowalskiego, reżysera m.in. nagrodzonego w Gdyni "Placu zabaw" i dwóch części horroru "W lesie dziś nie zaśnie nikt", które podobnie jak "Ostatnia wieczerza" swoje premiery miały w serwisie Netflix. Najnowszy film Kowalskiego w serwisie dostępny jest od 26 października na całym świecie.
Wszystkie komentarze
Tak, od 2015 roku. I trzeba to przyznać jest coraz straszniej.
"Milicjant udaje księdza."
Teraz to nawet nie musi udawać. Milicja w Pomrocznej została podporządkowana Kościołowi i zajmuje się głównie ochroną obrzędów religijnych i pilnowaniem kościołów, żeby nikt nie malował po murach.
Pastisze horrorów są lepsze niż horrory. Np. "Tucker & Dale vs. Evil" - brylant.
Jak w latach 50 mogła wbiegać policja? XD
Nie mogła, a teraz nie może nawet podwójnie. Raz, to była i pozostała dotąd milicja. Dwa, do kościoła może wejść tylko na klęczkach.
A znasz jakiś niebzdurny horror? :)
W środkowej części filmu napięcie trochę siada, horror jest to raczej kulinarny niż religijny ;), ale końcówka naprawdę dobra. Świetne obrazy w finale, mroczne i piękne. Aż chciałoby się więcej tej apokalipsy. Gratulacje dla twórców.