Zatęchła piwnica. Na betonowym podwyższeniu, przypominającym katafalk leży półnagi ukraiński żołnierz. Wygląda tak, jakby ktoś obdarł go ze skóry. Gęsta krew ściekająca z jego piersi i brzucha tworzy na ziemi ogromną kałużę. Rosyjski żołnierz wylewa na mężczyznę wiadro lodowatej wody.
Dowódca rozkazuje schwytanemu na froncie ukraińskiemu medykowi Serhijowi sprawdzić, czy więzień żyje. Poobijany, przemarznięty do szpiku kości medyk patrzy w oczy krajana, próbuje wyczuć puls, poczuć oddech. Stwierdza zgon. Nazajutrz będzie musiał spalić zwłoki. Jeśli się zbuntuje, podzieli los rodaka.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ależ nikt Ci nie zabroni. Wystarczy wyzbyć się empatii, nie czytać gazet, nie oglądać wiadomości, nie rozmawiać z sąsiadami i znajomymi... Wróć, zostaną jeszcze pytania dzieci o sens tego, co się dzieje i tego co nazywamy życiem.
Masz dzieci - masz obowiązki. Już za późno, już nie masz wyboru.
Chyba że stchórzysz i zdezerterujesz: uciekniesz w nałóg, od rodziny lub za pomocą sznurka od bielizny. Twój /mój wybór.
PS. Zdrowia, radości i dużo szczęścia (w każdym znaczeniu).
Nie mam dzieci i raczej mieć nie będę. Nie widzę się w tej roli, nie czuję tego, nie chcę. Ale nie mówimy tu o ludziach nieurodzonych, takich potencjalnych, którzy może kiedyś mogliby pojawić się na świecie. O, co to, to nie! Mówimy o ludziach, którzy mieli okazję się urodzić. O tych wszystkich ludziach, którzy normalnie zaliczyliby cykl życia człowieka z kraju rozwiniętego. Spacery z babcią po parku, huśtanie młodszego rodzeństwa, względnie bycie huśtanym przez starsze rodzeństwo, na huśtawce na placu zabaw. Szkoła, pierwsza jedynka, pierwszy pocałunek, papierosy palone ukradkiem w szkole średniej, imprezy, miłostki, pierwsza praca, związek i ewentualne dzieci. A potem emerytura, bawienie wnuków, albo wnuków rodzeństwa, albo po prostu wyprawa dookoła świata autostopem, wszak emerytura to czas, gdy można robić to na co ma się ochotę i ma się gdzieś konwenanse.
Dlaczego jedni na świecie bez większych tarć przechodzą przez ten kołowrót, a inni cieszą się, że bomba im na dom nie spadła? Czy to nie straszne, że w imię nie wiadomo czego odbierane jest ludziom prawo do normalności? Przecież to, że ja dzisiaj siedzę na kanapie z kotem na kolanach i tłukę w klawiaturę, a nie chowam się w piwnicy czy uciekam do sąsiedniego kraju, to czysty przypadek, a nie moja zasługa. Równie dobrze mogłem się urodzić setki kilometrów stąd na wschód...
Dziękuję za życzenia zdrowia, radości i szczęścia. Odwzajemniam je i trzymam kciuki, za pokój. Niech ta tragedia się już skończy i niechaj dzieci ukraińskie 1 września pomaszerują do szkół w wolnej i spokojnej Ukrainie, tak jak myśmy mogli przez lata maszerować w Polsce.