Co oglądać i czytać, czego słuchać? Podpowiadamy i inspirujemy. Zapisz się na nasz kulturalny newsletter.
„Indiana Jones 5” Jamesa Mangolda („Copland” z Sylvestrem Stallone), przy którym Steven Spielberg będzie tylko producentem wykonawczym, ma się pojawić w kinach 29 lipca 2022 r. Na razie, w ramach pandemicznego zastoju, producenci najwyraźniej starają się podtrzymać medialne zainteresowanie najsłynniejszym kinowym archeologiem.
Dobrze zorientowany w kręgach hollywoodzkich dziennikarz filmowy Daniel Richtman ujawnił, że studio Disneya – które w 2012 r. za ponad 4 mld dolarów kupiło Lucasfilm, a więc, przy okazji, markę „Indiana Jones” – planuje po filmie Mangolda kilka spin-offów, które doczekają się swoich sequeli.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Amen
Kończy pięćdziesiątkę w tym roku.
Mimo wieku nadal jest super
Seriali nie oglądam, więc na ich temat nie powiem nic.
Ale "Łotr 1" (spin off Disneya) jest jak dla mnie jednym z najlepszych tytułów z całej serii SW. Zaraz za pierwszą trylogią - i nie jest daleko za nimi.
przy czym finalowa bitwa w ogole chyba jest najlepsza w calej serii
Królestwo Kryształowej Czaszki, czyli "film nieudany, który jednak przy budżecie w wysokości 185 mln dol. zarobił 790 mln."
Niby dlaczego nieudany? Poza pierwszym, tym z arką, każdy następny (jak to sequel) przestaje być nowością ale to nie znaczy, że jest z automatu nieudany. Ten akurat miał wszystkie cechy poprzednich - zarówno zalety jak i wady. A stosunek wydanych do zarobionych pieniędzy świadczy o tym, że publiczności się podobał. Więc raczej chyba udany?
Bo nudny? Indy'emu trzęsie się ze starości broda, LaBoeuf jest totalnie antypatyczny a Ruscy z demoniczną szefową karykaturalni ponad wytrzymałość.
Po pierwsze: de gustibus. A po drugie: tak można zjechać każdy film. A w zasadzie każde dzieło sztuki. Uważam, że ta część przygód Indiany Jonesa niczym się pod względem artystycznym nie różni od pozostałych a efekty ma nawet lepsze. :-)
Wydaje mi się, że Ruscy z 4. części wcale nie byli bardziej karykaturalni niż Naziści w 1. i 3. części (nie mówiąc już o hinduistycznych "wyznawcach Kali" z części 2!!!).
Przypuszczam, że część 4. wypadła słabiej niż 3. wyłącznie dlatego, że filmy przygodowe całymi latami niemiłosiernie eksploatowały pomysły i estetykę pojawiające się filmach o przygodach Indiany Jonesa. Konwencja - bardzo świeża w przypadku "Poszukiwaczy zaginionej Arki" i wciąż znośna w 3. części, w przypadku części 4. wymagała już od widza przymknięcia oka na jej zgranie.
"Ruscy z demoniczną szefową karykaturalni ponad wytrzymałość" - No tak, w odróżnieniu od Niemców z demonicznym szefem z "Poszukiwaczy zaginionej arki". Przecież cechą (i urokiem) całej tej serii jest przerysowanie ponad wytrzymałość :)))