"Wyspa psów" to po "Fantastycznym panu Lisie" druga animacja w karierze Wesa Andersona - ekscentryczny popis subtelnego humoru skrywającego wewnętrzne cierpienie. Gdybym miał na podstawie tego filmu zdiagnozować stan ducha reżysera, powiedziałbym, że jest w depresji. Od 20 kwietnia w kinach.

„Wyspa psów” rozgrywa się w futurystycznej Japonii, 20 lat od naszych czasów. Szaleje psia grypa i pyskowa gorączka. Kobayashi, burmistrz jednego z miast, Bojąc się, że zarażą się nią ludzie,nakazuje wywiezienie wszystkich psów na pobliską wyspę śmieci, czyli gigantyczne śmieciowisko. Aby pokazać, że obowiązek pozbycia się psa dotyczy wszystkich, jako pierwszy na Wyspę Śmieci zostaje wyekspediowany Ciapek, pies przybranego syna burmistrza.

Tyle że 12-letni Atari nie zgadza się z decyzją ojczyma. Kradnie samolot i leci nim na śmieciowisko, by odszukać ukochanego czworonoga. Tam spotyka pięć psów o władczych imionach: Szef, Król, Wódz, Reks i Książę, które pomagają mu w poszukiwaniach. Tymczasem w mieście narasta niezadowolenie z rządów Kobayashiego podsycane przez szkolną dziennikarkę Tracy Walker...

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Recenzja zwiastunów, a nie filmu. W dodatku z silącymi się na psychoanalizę wnioskami. Idąc tropem dedukcji recenzenta, już Grand Budapest Hotel był przejawem ciężkiej depresji Wesa Andersona, bo tam przecież też jest nostalgicznie i nie ma happy endu.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    bo to jest Yoko Ono..
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Zamiast co artysta chciał powiedzieć i wrażeń, wolałbym recenzję opartą na jakichś podstawach. Nie bez znaczenia byłoby też porównanie z Fantastycznym panem lisem, który był świetny i dzięki czemu wiedziałbym czy można ufać recenzentowi. A tak nie wiem czy ok, czy nie warto.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Ojej. Z tej recenzji przebija jedna myśl: ojej, Anderson zrobił animację, zatem na pewno ma kryzys twórczy. Jeszcze nie oglądałem, nie wiem, ale przecież lis był ze wszech miar udanym filmem, indywidualnym w stylu, ale posiadającym wszelkie cechy andersonowskiego sznytu. W tym kontekście ta krytyka nie brzmi zbyt przekonywająco.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    trzeba zatem obejrzeć
    już oceniałe(a)ś
    2
    0