Trudno się wyzbyć wrażenia, że istniały dwie Marie Callas - ta, która czarowała ze sceny, i ta, która pojawiała się, gdy zamykały się drzwi domu. Nic dziwnego, że Tom Volf zapragnął zgłębić tajemnicę zjawiskowej śpiewaczki i stworzył o niej film.

Oglądając archiwalne materiały, w których gwiazda opowiada o swoim życiu, czujemy się, jakbyśmy dostępowali wtajemniczenia. Ale to wciąż Callas przed obiektywem. Co prawda patrzy w oczy dziennikarza, ale jednocześnie czaruje kamerę, waży słowa, pilnuje rytmu wypowiedzi.

Przypomina o tym oryginalny tytuł filmu: „Maria by Callas” – Maria według Callas. Kreacja, od samego początku, odkąd jej ojciec, grecki imigrant, zmienił rodzinne nazwisko Kalogeropoulou na Callas, by Amerykanom łatwiej było je wymawiać.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Kiedy po raz pierwszy uslyszalem Callas na zywo w Londynie doznalem, jak nigdy przedtem, niesamowitych dreszczy i gdzies odjechalem na pare minut. Niesamowity artyzm i sila razenia ( ?)!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0